[ Pobierz całość w formacie PDF ]

afery związane z ustawianiem walk za pieniądze. Kilka lat pózniej, kiedy już jako znana osoba
udzielił wywiadu  Yewville Post przed największym pojedynkiem zorganizowanym w Buffalo
Armory od czasu, gdy w 1951 roku walczył tam starzejący się Louis, Colum obiecał kibicom
 dokładnie to, na co zasługują . Czyli konkretnie - co?
Swoim przyjaciołom mówił jeszcze dziwniejsze, jeszcze bardziej zagadkowe rzeczy, nijak nie
można było zrozumieć, o co mu właściwie chodzi. Przypominając, że jest ajryszem, dodał, iż wie, że
nie można ufać nikomu, kto stoi za plecami. Zapowiedział, że w dniu, kiedy nachapie się w końcu
wymarzonej fury pieniędzy, przekaże trochę grosza IRA w Belfaście -  po to, żeby te biedne
skurczysyny mogły otrzymać trochę sprawiedliwości . Powiedział też, że w ringu nie boi się nikogo,
białasa, czarnucha, meksa, lecz poza ringiem boi się każdego. Ojciec i inni nigdy nie wiedzieli, czy
powinni się śmiać, czy Colum mówi to wszystko zupełnie serio.
Tak samo było, gdy po kilku piwach Colum wskakiwał na jednego ze swoich koników, a był nim
czas. Takie szczególne miejsce na Ziemi, gdzie wiedzą zawczasu, kiedy umrą. Mówił tak żarliwie, z
takim zapałem. A jego przyjaciele usilnie starali się go zrozumieć. Ojciec mawiał, że przypominało
to łamigłówkę w gazecie, Einsteina i fizykę atomową, i wysłanie ludzi na Księżyc. Niby na początku
można się w tym z grubsza rozeznać, ale potem okazuje się, że niczego za cholerę nie łapiesz. I
człowiek nie może powtórzyć z tego ani słowa. Taki też był Colum, gadał coraz szybciej, każdy miał
wrażenie, że go rozumie, co przypominało dorównanie mu w ringu. Można było być szybkim jak
diabeł, a Colum i tak był szybszy.
- Rozumiecie? Tam, gdybyście zapytali, ile ktoś ma lat, usłyszelibyście  Mam X lat . Tak jak ja,
Colum Donaghy, ja też mógłbym odpowiedzieć, że mam pięć lat. Co oznaczałoby  pięć lat do
śmierci . Zamiast podawać liczbę lat, które upłynęły od dnia moich narodzin, mówiłbym, ile lat
pozostało mi do końca, do chwili, gdy umrę, chwytacie?  Pięć oznaczałoby, że pozostało mi pięć lat
życia.
Jego kumple potrząsali głowami, co to za logika? Jeśli to w ogóle jakaś logika.
Mike Kowicki wykrzywiał gębę. - E? Co ty, do diabła ciężkiego, wygadujesz? Nic nie kapuję.
Otto Lanza, uważany powszechnie za najbardziej z nich wykształconego, bo skończył liceum i
miał sklep tytoniowy, gdzie sprzedawał też gazetki i kieszonkowe wydania książek, kręcił głową z
dezaprobatą. - To jakieś chore, nie? Myśleć tak, to chore.
- Jest właśnie odwrotnie! - wykrzykiwał Colum - to nazywa się hi-po-te-za. - Wymawiał to
słowo, które w barze Checkerboard Tavem słyszano na pewno po raz pierwszy, starannie i z
naciskiem.
- No więc, o co tu właściwie chodzi, Colum? - pytał ojciec. - Gadaj, słuchamy.
Colum zaczął wyjaśniać, w stylu dziecka, które dopiero co dokonało jakiegoś odkrycia.
- Widzicie, chodzi o to, że gdybyśmy z góry wiedzieli, co nastąpi, jak to czy tamto się skończy,
inaczej byśmy doświadczali czas. Odliczalibyśmy go od końca, jasne?
To tak jakby bokser znał zawczasu rozstrzygnięcie walki, wiedziałby wtedy, jakie przyjąć tempo,
z jakim nastawieniem wchodzić na ring. Kapujecie?
- Czekaj no, czekaj - odezwał się ojciec - przecież jak będzie znał rozstrzygnięcie, to po cholerę
ma się w ogóle starać? No bo jak ma wygrać, to i tak wygra, żeby nie wiem co. Po co ma w ogóle
coś robić? Albo w ogóle wchodzić na ring?
Obecni roześmieli się.
- %7łeby odebrać potem premię za walkę - zauważył rozsądnie Otto Lanza.
Jednak poirytowany Colum kręcił głową. Lekko się zarumienił. Być może było to coś, czego nie
wziął pod uwagę, albo też argumenty ojca miały tylko odległy związek z tym, o co naprawdę mu
chodziło; dlatego też mówił z takim zaangażowaniem. - Ale spokojnie, gdybyśmy to wszystko
wiedzieli zawczasu, postępowalibyśmy lepiej. Wezcie moją ostatnią walkę. Znokautowałem faceta w
ósmej rundzie, ale na początku walczyłem byle jak. Co i rusz traciłem rytm, a przecież mógłbym
wtedy bardziej się przyłożyć, lepiej bym wypadł. Kapujecie? Mógłbym wygrać w dobrym stylu.
- Ale wygrałeś przez nokaut, no więc o co chodzi? Nie płacą ci więcej za styl.
Colum po zastanowieniu przyznał mu rację. Ojciec opowiadał pózniej, że, do kurwy nędzy,
Colum jednak miał rację, płacą ci więcej, jeśli boksujesz stylowo, poznają się wówczas na tobie i
dostajesz dużo większą forsę. Bo masz wtedy za przeciwników najlepszych pretendentów i zarabiasz
więcej. Wchodziły tu jednak w rachubę jakieś subtelności czy niuanse, których Colum nie chciał
rozważać. Choćby różnica pomiędzy  Dzieciakiem Donaghym a na przykład LaStarzą, Marciano czy
Walcottem [17].
- Ale spokojnie - kontynuował - gdybyśmy wiedzieli, nie działalibyśmy na ślepo. %7ładnych
zmyłek. Gdybyście wiedzieli, że poślubicie swoje żony od chwili, gdyście się z nimi poznali,
bylibyście dla nich bez dwóch zdań lepsi. Mam rację? Gdybyście wiedzieli od początku, jak bardzo
będziecie wariować na punkcie waszych dzieciaków, gdy się urodzą, to, do cholery, nie trzęślibyście
portkami, że może przypadkiem je zmachacie. O, o to mi chodzi.
Rozejrzał się po twarzach kumpli, patrząc tym swoim osobliwym krzywym spojrzeniem, jak
gdyby oczekując, że któryś mu zaprzeczy. Lecz oni, jakoś tak po swojemu, przyznawali mu rację, a w
każdym razie nie chciało im się z nim spierać. Bo i po co, do diabła? Niech Donaghy gada sobie, co
chce. Uwielbiali tego Dzieciaka , gdy wpadał w swój trans i plótł te różne dziwactwa, bo przy
takich okazjach stawiał im co chwila piwo, ciskając dziesięciodolarowe banknoty na ladę, zupełnie
jakby miał ich pełne kieszenie, bez dna.
- A na przykład umieranie jest do dupy, bo umiera się tylko raz - dodał jeszcze Colum. - Jakby
miało się ten drugi raz, rozumiecie, o co chodzi? to wtedy człowiek odchodziłby z klasą.
8.
Ten facet, co walczył z Rolandem LaStarzą w Buffalo w latach pięćdziesiątych. Co się z nim
stało?
Bokser, który ma zostać czempionem, jest na fali już od pierwszej walki. Będzie zwyciężać,
zwyciężać, zwyciężać. Będzie zwyciężać w pojedynkach amatorskich, potem w swoich pierwszych
walkach jako zawodowiec. Od uszczerbku na ciele i od nieszczęśliwych wypadków jest chroniony
przez otaczającą go świetlistą poświatę - w podobny sposób bogini Atena chroniła swoich
wojowników podczas wojny trojańskiej. Nie zostaje poważnie trafiony, zatraci poczucie tego, że jak
inni jest śmiertelny. Nie będzie stawać do walki z zawodnikami, którzy mogliby go zbyt szybko
pokonać. Jego kariera to droga do góiy, wzwyż, wzwyż. Dla niego jest to jak przeznaczenie. Jest
zupełnie nieświadom tego, że za wszystkim stoją ludzie. Pieniądze wędrują z rąk do rąk, ale to
przecież nie ma nic wspólnego z pieniędzmi. Czyżby?
Tacy bokserzy idą w górę niepokonani. Wygrywają przez widowiskowe nokauty, a przynajmniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl