[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sitakami kamuflującymi.
- Niech pan tam spojrzy!
Starikow zobaczył jeszcze większy czołg, ze znacznie potężniejszym działem na
wieży.
- Jakie to działo, panie ministrze? Siedemdziesiątka piątka?
Uśmiechnięty Hess skinął głową.
- Siedemdziesiąt pięć milimetrów. Proszę podejść bliżej. Oto Panzer IV . Ma taką
samą szybkość co trójka , ale, jak pan widzi, jest znacznie lepiej uzbrojony.
Znowu weszli na pancerz. Obejrzawszy maszynę ze wszystkich stron, stanęli
ponownie na ziemi. Hess widział, że radziecki oficer był wstrząśnięty.
- My nie mamy nic takiego - rzekł Starikow. - Zupełnie nic.
- Przy pomocy tych czołgów moglibyśmy zrobić to, czego nie zrobiliśmy w
osiemnastym roku - powiedział Hess.
- Pewnego dnia moglibyśmy wam pomóc przeciwko bolszewikom.
Starikow uśmiechnął się niepewnie, ale milczał.
- To kiedyś musi nastąpić, pułkowniku. Obaj dobrze o tym wiemy.
- Tak, panie ministrze. - Starikow ciągle nie odrywał wzroku od czołgu. - To musi
nastąpić.
- Zatem pytam: czy pan nam pomoże?
- Czego pan ode mnie oczekuje?
- Informacji.
Starikow nie odpowiedział. Hess obawiał się, że zle ocenił Rosjanina, choć przecież
rozumieli się doskonale. Nie wątpił, że się zgodzi. Nagle poczuł, jak atmosfera porozumienia
ginie bezpowrotnie. A co będzie, jeśli popełnił błąd? Starikow odwrócił się w stronę, z której
przyszli.
- Czy moglibyśmy już wrócić, panie ministrze?
- Ależ oczywiście.
Szli ramię w ramię, mijając stojące wśród drzew czołgi. Hess żałował, że nie poczekał
trochę dłużej, aby lepiej poznać Rosjanina. Może wtedy przedstawiłby mu swoją propozycję
inaczej, bardziej przekonywująco. Zastanawiał się, czy zaproponować mu pieniądze, ale
wiedział, że to byłoby największym błędem. Starikow zgodzi się z przekonania, albo nie
zgodzi się w ogóle, bez względu na wszystko inne.
- Nie jesteśmy dziećmi - odezwał się Rosjanin. - Obaj zdajemy sobie sprawę, co pan
mi zaproponował. Jak może pan oczekiwać, że zdradzę swój kraj?
- Nie pański kraj, pułkowniku. Jemu największe zniszczenia przynosi Stalin. To on
jest naszym wrogiem, pańskim i moim, wrogiem mojego kraju i pańskich przyjaciół oraz
całego pańskiego narodu. Pan dobrze o tym wie.
Bez słowa przeszli obok ostatniego czołgu, ukrytego na swoim stanowisku w
wykarczowanej, leśnej zatoczce. Skierowali się w stronę samochodu i czekającego na nich
kierowcy.
- Jakie informacje chciałby pan otrzymywać? - spytał Starikow.
- Cokolwiek, pułkowniku. Wszystko. Teraz najbardziej interesuje nas stan morale
pańskich kolegów, oficerów, zwłaszcza po tym, co zrobił Stalin.
- Jestem pewien, że wszyscy oficerowie nienawidzą go tak samo, jak ja. Nie
potrafiłbym nawet wyrazić, co do niego czuję.
- Chcielibyśmy dowiedzieć się o nich wszystkiego: kto został rozstrzelany, co myślą
ci, którzy przeżyli, dosłownie wszystko.
Starikow kiwnął głową.
- Dobrze. Zrobię to.
Hess wyciągnął do niego rękę. Rosjanin uścisnął ją mocno.
Przez następnych kilka miesięcy Starikow dostarczał Hessowi informacji, jakie
napływały z Moskwy do jego biura w ambasadzie, jakie otrzymywał w listach od przyjaciół,
lub tez pochodzące z oficjalnych komunikatów.
Na początku stycznia 1939, kiedy współpracowali już od prawie czterech miesięcy,
Starikow przesłał Hessowi informację, że musi się z nim zobaczyć. Spotkali się w
apartamencie berlińskiego hotelu Aldon , lokalu, którego używali już na tajne konferencje.
- Mam nowinę - powiedział Starikow. - Nie wiem tylko czy jest dobra, czy zła.
Otrzymałem rozkaz powrotu do Moskwy.
- Kiedy pan wraca?
- Pod koniec miesiąca.
- Czy to oznacza kłopoty? - zmartwił się Hess.
Nie chodziło mu tylko o ty, że może stracić cenne zródło informacji. Lubił Starikowa i
szanował go.
- Nie wiadomo. Mam się zgłosić do sztabu armii, ale to nic jeszcze nie znaczy. Mogli
tak powiedzieć, żeby mnie ściągnąć do kraju, a tam od razu postawią mnie pod ścianą.
- Niech pan zostanie, Igorze. Nie ma pan tam rodziny, w ogóle nikogo. Wobec tego,
po co wracać? Byłby pan u nas bardzo wysoko ceniony. Zapewniłbym panu pozycję, na jaką
pan zasługuje.
- Dziękuję, panie ministrze. - Starikow pokręcił głową. - Muszę tam wrócić. Być może
nie ma powodów do niepokoju. Gdyby chcieli mnie rozstrzelać, nakazaliby mi stawić się w
Moskwie natychmiast, a nie daliby mi trzech tygodni na przygotowanie się do egzekucji.
- Pewnie tak. - Hessa wcale nie przekonał wywód Starikowa, który sam również do
końca nie wierzył w to, co mówił.
- O ile nie postawią mnie pod ścianą, będę, oczywiście, kontynuował dostarczanie
panu informacji. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, będzie pan miał ze mnie znacznie więcej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]