[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lekarskim fartuchem i dyplomem.
Przez trzy godziny tylko my dwoje.
Wobec tego nie marnujmy ani minuty.
Galen zaprosił ją na kolację w ekskluzywnym klubie.
Na białym obrusie stała Uoża i elegancki świecznik,
a w rogu sali grał kwartet smyczkowy.
Nikki powiodła wzrokiem po otoczeniu.
Nie jestem odpowiednio ubrana. Trzeba było mnie
uprzedzić.
114 OCALONE %7Å‚YCIE
Rozejrzał się.
One pokazują więcej gołego niż ty.
Przecież wiesz, o czym mówię! mruknęła zi-
rytowana.
Galen uniósł kieliszek, by wznieść toast.
Za najpiękniejszą kobietę w tym lokalu.
Jego pełne podziwu spojrzenie rozbroiło ją.
Dziękuję.
Podczas kolacji Galen zabawiał ją opowieściami
z czasów, kiedy pracował w Seattle, a ona rewanżowała
mu się anegdotami ze szpitali, w których miała zastępst-
wa. Była rozczarowana, gdy Galen oznajmił, że już
muszą wychodzić, jeśli nie chcą spóznić się na film.
Chciała nawet zaproponować, byodłożyli tę atrakcję
na kiedy indziej, lecz gdy w kinie zgasłyświatła i Galen
ją objął, cieszyła się, że w porę ugryzła się wjęzyk.
Przymknęła powieki, by delektować się jego obec-
nością tuż obok i wdychać jego niepowtarzalny zapach.
Gdyby potrafiła zatrzymać czas, niezwłocznie by to
zrobiła.
Pózniej, kiedy jechali do niej, westchnęła głośno.
Zmęczona? zapytał.
Nie. %7łałuję, że nasza randka już się kończy.
Będzie następny piątek.
To cały tydzień! pomyślała.
To prawda.
Poza tym przed piątkiem też będziemy się widy-
wali zauważył. U ciebie spędzam tyle samo czasu co
u siebie.
A propos. Spojrzała w jego stronę. Kiedy po-
każesz nam, jak mieszkasz?
Jak będę miał czas zrobić porządek.
OCALONE %7Å‚YCIE 115
O! Chcesz powiedzieć, że jesteś bałaganiarzem?
Jestem porzÄ…dny inaczej.
Rozumiem. Jeśli tak bardzo odciągamy się od
obowiązków domowych, któreś popołudnie poświęć na
sprzątanie, zamiast do nas przyjeżdżać zaproponowała.
Wykluczone. Wolę polubić kurz.
Zaparkował nieopodal wejścia do jej domu.
Odprowadzę cię pod drzwi oznajmił.
Zgodnie z niepisaną umową wychodził od niej o dzie-
siątej, kiedy Emma zasypiała. Teraz jednak Nikki chcia-
ła opóznić tę godzinę policyjną, choćby o kilka minut.
Weszli na palcach do mieszkania, w którym panował
półmrok. Ruby oglądała telewizję.
Witajcie powiedziała, wyłączając telewizor.
Jak było? zapytała Nikki, nie kryjąc niepokoju.
Nadzwyczajnie odparła Ruby. Emma jest
słodka.
Nikki uśmiechnęła się.
Miewa bardzo złe dni.
Proszę się nie martwić, jeśli będzie spała dużo
dłużej, ale tak dobrze się bawiłyśmy, że się zagapiłam
i położyłam ją dopiero godzinę temu.
Ruby zebrała swoje rzeczy, obiecała przyjść do Em-
my za tydzień, po czym się pożegnała.
Zpi jak suseł oznajmiła Nikki, wróciwszy do
salonu.
To znaczy, że i mnie pora wychodzić.
Nikki nagle poczuła się jak Kopciuszek, który wie-
dział, że musi opuścić bal, a wcale nie miał na to ochoty.
Miała podobne buty, więc od razu stało się dla niej jasne,
dlaczego Kopciuszek zgubił trzewik. Po prostu zwlekał
do ostatniej chwili.
116 OCALONE %7Å‚YCIE
Może masz ochotę na lody? zapytała, czepiając
siÄ™ pierwszego z brzegu pretekstu.
Popatrzył na nią spod opuszczonych powiek.
To bardzo dobry pomysł na taką upalną noc.
Przytaknęła, kątem oka widząc, jak Galen nad nią się
pochyla.
Prawdę mówiąc, wolałbym coś słodszego powie-
dział półgłosem.
Na przykład co? zapytała, czując jego oddech.
Zaraz ci pokażę.
Przyciągnął ją do siebie i zamknął jej usta pocałun-
kiem. Od dawna marzyła o takim pocałunku. Zwiat
przestał dla niej istnieć, liczył się tylko Galen.
Nagle odsunÄ…Å‚ od niej wargi i zaczÄ…Å‚ jej siÄ™ przy-
glądać wzrokiem, w którym gotowało się pożądanie na
zmianę z uwielbieniem. Nie uśmiechał się, nic nie
mówił. Wyłożył już swoje argumenty i teraz czekał na
jej decyzję. Czekał, spodziewając się najlepszego, przy-
gotowany na najgorsze.
Rozsądek nakazywał jej zastanowić się, rozważyć
konsekwencje, lecz ciało domagało się czegoś wręcz
odwrotnego. Może Galen naprawdę się zmienił, a może
nie, ale czy czasami nie warto zaryzykować?
Parę dni temu złożyłeś mi pewną propozycję za-
częła z wahaniem. Czy nadal jest aktualna?
NieustajÄ…co.
PrzyjmujÄ™ jÄ….
Zostanę do rana ostrzegł ją.
Tylko to wchodzi w rachubÄ™.
ROZDZIAA ÓSMY
Galen otworzył przed nią ramiona. Od tej chwili
liczyłosię dla niej tylko to, co do niego czuła. Gdy wsunął
dłonie pod jej sweter, przeszył ją rozkoszny dreszcz.
Zwiatło... zdążyła szepnąć, zanim ją pocałował.
I trzeba zamknąć drzwi.
Wypuścił ją z objęć i trzymajączarękę, zgasił światło
w salonie, a następnie zasunął zasuwę w drzwiach.
Potem ona poprowadziła go do sypialni. Chciaławłą-
czyć nocną lampkę przy łóżku, ale ją powstrzymał.
Zaczekaj.
Spojrzała w jego stronę? Czyżby znowu się rozmyś-
lił? Jeśli tak, to go udusi za to, że rozbudził w niej taką
żądzę i odmawia jej zaspokojenia.
Dlaczego?
Sięgnął do guzików jej swetra.
Chcę cię oglądać ubraną tylko w księżycową po-
światę szepnął.
Księżycowa poświata? Dopiero teraz się zorientowa-
ła, że na bezchmurnym niebie świeci ogromny księżyc.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]