[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słyszała bicie swojego serca. Spojrzała w morze. Granica kanadyjska znajdowała się jakieś
piętnaście kilometrów dalej, spowita mrokiem. Gdzieś za nią kryła się Wyspa Ellesmere a. Tylko
trzydzieści kilometrów, ale była to najniebezpieczniejsza przeprawa wodna na świecie.
Przekręciła kluczyk. Silnik zakasłał i zawył. Motorówka zadrżała i rzuciła się do przodu,
ciągnąc za sobą ponton. Edie mocno przekręciła ster i skierowała się na zachód. Na wprost,
między mgłami, rozbłysnął piorun, rozświetlając chmury niczym magiczna latarnia. Edie
spojrzała na czysty, szary horyzont.
ROZDZIAA CZTERNASTY
Motorówka powoli minęła strefę przybrzeżnego lodu i wpłynęła na otwartą wodę niedaleko
wybrzeża, gdzie pływały fragmenty młodej, jednorocznej kry. Przez jakiś czas zmagała się z
wyjątkowo silnym prądem i wydawało się, że nigdy już nie wyrwie się do przodu. Ból szczęki
powoli stawał się nie do zniesienia. Edie znów poczuła strach.
Na wysokości Siorapaluk skierowała łódz na zachód. Wiatr był stały, słaby, wiał z
północnego wschodu, a nurt wciąż zmagał się z motorówką. Kobieta czuła pokusę, by mu się
poddać, ale wiedziała, że skręcić na południe będzie mogła dopiero wtedy, gdy zbliży się do
lodowca wschodniej części Ellesmere.
Gdy wypłynęła głębiej w kanał, musiała zacząć manewrować między większymi
fragmentami kry, a przesmyki stały się nieco węższe. Motorówka kołysała się na falach, od czasu
do czasu z rykiem silnika przedzierając się przez połacie cienkiego, miękkiego lodu. Z każdym
kolejnym wstrząsem Edie czuła, jak ktoś uderza ją pięścią w twarz. Wybrzeże Grenlandii było już
tylko zaledwie ciemną plamą na niebie,
a Wyspy Ellesmere a nie było jeszcze widać zasłaniały ją niskie chmury i parujący nad
lodem dym. Jakiś głos podpowiadał jej, że Inuici nigdy nie wypływali w morze tak daleko, by nie
widzieć lądu; że zbyt wiele ryzykuje. Wiedziała jednak, że powrót na Grenlandię byłby jeszcze
gorszym rozwiązaniem. Ukradła broń i łódz. Co gorsza, jeżeli Rosjanie znalezli jej portfel i
domyślili się, dlaczego tak naprawdę przyjechała do Etah, to prędzej czy pózniej zaczną jej
szukać. Tego mogła być pewna.
Motorówka nie miała radia, a po jej wieku i stanie Edie domyślała się, że należała do
jakiegoś miejscowego myśliwego. Rosjanie na pewno chcieli uniknąć zainteresowania, jakie
mogłaby wzbudzić lepsza łódz. Miała sporo wątpliwości co do tego, czy właściciel kiedykolwiek
chociażby próbował przebyć nią cieśninę. Motorówka jęczała i wyła żałośnie, a z silnika
wydobywał się bolesny charkot.
Tego roku lato było niemiłosiernie gorące. Pak lodowy na Wodach Północnych rozpadał się
na drobne kawałeczki. Prąd przechodzący przez najwęższy punkt Cieśniny Smitha tworzył
chaotyczne wiry, które potęgowały aktywność odłamków kry. Wystarczył moment nieuwagi, by
siły natury zgniotły motorówkę niczym kartkę papieru.
Edie Kiglatuk żyła już trzydzieści trzy lata, ale nie słyszała jeszcze, żeby jakikolwiek Inuk
samotnie przeprawił się z Etah na Wyspę Ellesmere a. Nawet w sezonie zawsze istniało ryzyko,
że kadłub czy silnik po prostu zamarzną.
Gdyby zamarzł silnik, musiałaby wydobyć motorówkę z wody i znalezć łom, którym
mogłaby pokruszyć lód. Zamarznięty kadłub oznaczał pójście na dno. Zostałby jej już tylko
ponton.
Nie miała wyjścia, musiała dotrzeć w okolice fiordu Alexandry. Na południe od Gór Księcia
Walii groziło jej zderzenie z górą lodową, a słodkowodny lód był o tej porze roku wyjątkowo
niestabilny. Wystarczyło tylko, by jakiś lodowiec się przechylił lub zatrząsł, a znalazłaby się
głęboko pod wodą.
Przy fiordzie Alexandry trzeba będzie wykorzystać prąd tak, by skierować się na południe ku
brzegom wyspy i jak najbardziej oszczędzać paliwo na przeprawę przez cieśninę. Mogła się tylko
modlić o dobrą pogodę.
I o to, by nie wpaść na myśliwych polujących na morsy.
Jakkolwiek by na to patrzeć, podróż była ekstremalnie niebezpieczna.
Woda w kanale robiła się coraz bardziej spieniona. Fale wznosiły się i opadały białą flagą.
Temperatura powietrza spadła, jakby była zima. Mróz przeszył Edie do kości, ale przynajmniej
oznaczało to, że nie będzie burzy. Na razie.
Spojrzała daleko w morze i zobaczyła, jak plastikowe butelki wspinają się po grzbietach fal -
załoga Arktycznej Księżniczki zostawiła po sobie trwałą pamiątkę. Przez jakiś czas śledziła
wędrówkę śmieci i obserwowała zmieniający się nurt, aż w końcu horyzont zaczął ciemnieć.
Zbliżała się do lądu. Poczuła przeszywającą ją tęsknotę. Ellesmere była przed nią, ukryta przed
[ Pobierz całość w formacie PDF ]