[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Widać, że ty wiesz, Siss.
Patrzyøa na nich bezradnie. Nagle z Unn staøo siÄ™ coÅ› dziwnego, o czym wiedziaøa tylko Siss.
Wracali do domów. Pod jednolicie zaciÄ…gniÄ™tym niebem. Padaøa drobna mżawka. Z poczÄ…tku Siss szøa z
gromadkÄ… kolegów. Wiedziaøa, że myÅ›lÄ…: "Co ona wie o Unn?"
Doszli do miejsca, gdzie Siss powinna skręcić. Zatrzymali się wszyscy i stali jacyś dziwni tego dnia. Byli
urażeni. Siss temu zawiniøa.
Co to znaczy? spytaøa ostro.
Pozwolili jej odejść.
Spieszyø w kierunku maøego domku.
a co siø
To prawda, że ta pogoda wróży śnieg.
26
Znieg bowiem zaczynaø padać. Powietrze zø o pod wieczór, teraz bÄ™dzie porzÄ…dny Å›nieg.
agodniaø
Prószyø na zlodowaciaøy Å›wiat. Ziemia stwardniaøa, zbocza stężaøy. Kiedy Siss dochodziøa do domu ciotki,
dziedziniec byø y biaø
caø y.
Nie widać nikogo.
"Co ja wiem o Unn? Oni myślą, że coś w tym jest. I to prawda. Ale to jest tylko dla Unn i dla mnie. No i
może dla Boga" dodaøa na wszelki wypadek, spoglÄ…dajÄ…c w górÄ™ na wirujÄ…cy Å›nieg.
Ważny krótki przystanek w drodze.
Przez zamieć dostrzegøa, że ciotka wyszøa z domu, ledwo ona znalazøa siÄ™ na podwórku. Co to mogøo
znaczyć, do licha? Teraz zdaøa sobie sprawÄ™, że idÄ…c tutaj, z góry czuøa siÄ™ nieswojo a tu ciotka wychodzi,
pewno staøa na czatach, co to miaøo znaczyć?
Siss pobiegø dø susami wÅ›ród zadymki ona pierwsza stÄ…paø po nowym kobiercu. Ciotka
a ugimi a
drobna, samotna, smÄ™tnie wyglÄ…daøa przez Å›nieżnÄ… zawiejÄ™.
Czy Unn coÅ› siÄ™ staøo? wykrzyknÄ™øa, zanim Siss stanÄ™øa w progu.
Co? spytaøa Siss otwierajÄ…c usta ze zdumienia.
Drobne niepojÄ™te wspomnienie. Trzeba jeszcze raz to wszystko przemyÅ›leć. Wszystko, co utkwiøo w
gøowie.
Pytam, dlaczego ty przyszøaÅ› zamiast Unn?
Pozostaje już tylko dać upust lękowi.
Unn jest chyba w domu?
Ciemne luki nagle rozwarø siÄ™ szeroko. Bezradne pytania z obu stron. Bezskuteczne pospieszne
y
poszukiwania w domu i wozowni.
Bezradna bieganina. Telefonu na miejscu nie byøo, lecz znajdowaøsiÄ™ niedaleko, toteż ciotka pobiegøa,
aby dzwonić wszÄ™dzie dokoøa.
BÄ™dzie ciemno, zanim cokolwiek zrobimy zauważyøa ciotka biegnÄ…c.
Siss spieszyøa do domu do rodziców. Teraz ich potrzebowaøa, żeby usøyszeć od nich jakiekolwiek dobre
søowo. Znieg wirowaø mrok już zapadaø.
,
Siss ponownie biegøa tÄ… samÄ… drogÄ…. Teraz kiedy spadø pierwszy Å›nieg, wyglÄ…daøa Å›wieżuteÅ„ko. Siss nie
spotkaø ani jednego auta, nie widać żadnych Å›ladów. Nie myÅ›laø o poboczach drogi, tylko o tym, by
a a
dopaść domu, by uprzedzić.
BEZSENNA NOC
Unn przepadøa.
Zciemnia siÄ™.
Nie, niech się nie ściemnia!
Jednakże bezø szaleÅ„cze pragnienie nie potrafi powstrzymać mroku, który, przeciwnie, bardzo
adne
szybko gÄ™stniaø.
Zawiadomiono mieszkaÅ„ców wiosek poøożonych w dużym promieniu, schodzili siÄ™ wiÄ™c, aby szukać.
Latarnie nie wystarczaøy, wieczór i zawieja zamieniøy poszukiwania w bezradne krążenie tam i z powrotem.
Znieg i pogøÄ™biajÄ…ce siÄ™ ciemnoÅ›ci dø y odblask latarni i nawoøywania Unn, Ludzie posuwali siÄ™ szeregami
awiø
przeciw nim stanÄ™øa Å›ciana nocy. Ale oni tÄ™ Å›cianÄ™ rozwalÄ…. Nie dawali za wygranÄ…, rozbijali ów mur, jak
mogli. Unn przepadøa.
"Gdyby Å›nieg spadø wczoraj, zostaø na nim Å›lady" powtarzali szukajÄ…cy. Teraz zjawiø siÄ™, aby
yby
pogorszyć nieszczęście.
Siss byøa w samym Å›rodku zamieszania. Z poczÄ…tku nikt na niÄ… nie zwracaøuwagi. Biegøa z zaciÅ›niÄ™tÄ…
krtaniÄ…. Ale zanim otrzymaøa zezwolenie, stoczyøa w domu krótkÄ… walkÄ™.
Ja też chcę iść, tatusiu!
Chodzenie po nocy w takÄ… niepogodÄ™ nie jest dla dzieci odparø ojciec, poÅ›piesznie gotujÄ…c siÄ™ do
wyjścia.
Nalegaøa dalej. Wobec czego oczywiÅ›cie padøo pytanie:
Jak to byøo wczoraj u Unn, czy zaszøo coÅ› szczególnego?
27
Nie odparøa Siss po prostu.
A co ona mówiøa? matka wmieszaøa siÄ™ do rozmowy. WyglÄ…daøaÅ› trochÄ™ dziwnie po powrocie do
domu. Co ona mówiøa?
Tego nie powiem! odparøa Siss, i tu, niestety, wyrwaø coÅ›, czego miaøa gorzko żaøować.
o jej siÄ™
Powiedziaøa za wiele. Rodzice podchwycili te søowa, zanim przebrzmiaøy.
Na Boga, czy powiedziaøa coÅ›, dziÄ™ki czemu wiesz, dlaczego to siÄ™ staøo?
Nie, nie, nic nie wiem!
Na szczęście zadali pytanie w tej formie, toteż Siss mogøa przeczyć z czystym sumieniem. "Uciekøam,
kiedy Unn chciaøa mi powiedzieć!"
MyÅ›lÄ™, że lepiej niech idzie z wami powiedziaøa matka. Nie wiemy, o co chodzi. Widzisz, jak rwie
się do wyjścia.
Siss poszøa. Z poczÄ…tku kilku szkolnych kolegów plÄ…taøo siÄ™ w ogólnym zamÄ™cie, ale odesøano ich do
domu. Siss trzymaøa siÄ™ z boku, nie chcÄ…c rzucać siÄ™ w oczy.
Noc szybko zapadø Poszukiwania miaø trwać choćby caø noc, w razie potrzeby. Unn nie mogøa
a. y Ä…
spędzić nocy na dworze.
Gdzie szukać? WszÄ™dzie. Innego wyjÅ›cia nie byø Dom ciotki stanowiø punkt centralny. Ciotka byøa
o.
wyczerpana. Kilku mężczyzn przyszøo do niej wøaÅ›nie po radÄ™. Robili różne przypuszczenia.
Wpadøa do wody poddaø ktoÅ›.
Do wody? Nie ma innej wody prócz rzeki. Przecież aż tam nie poleciaøa.
A co miaøa do roboty gdzie indziej?
Ja to myślę o drodze. Samochody gnają tam i z powrotem.
Chwila przykrej ciszy przerwaøa pomrukiwania mężczyzn; tam uczynni ludzie chodzÄ… po nocy i nic nie
widzą. Droga. Zawsze niepewna, otwarta droga. Woleli o niej nie myśleć.
Dawno już wszÄ™dzie przedzwonili padøa spieszna odpowiedz w zwiÄ…zku z drogÄ….
Ale jest coÅ› innego: wodospad, ten wielki zwaø lodu, co siÄ™ tam uzbieraø. Podobno w szkole mówiono o
wycieczce do niego. Czy Unn mogøa pójść tam sama i zabøÄ…dzić?
I dlatego nie poszøa do szkoøy? wmieszaøa siÄ™ ciotka. To nie bardzo podobne do Unn.
A co jest do niej podobne?
Ma przyjacióøki?
Nie ma żadnych. Ona nie taka. OdkÄ…d jest u mnie, wczoraj jedna przyszøa pierwszy raz.
Ach, tak? WøaÅ›nie wczoraj? Która to byøa?
Siss. Ale dzisiaj nic mi nie miaøa do powiedzenia. Pytaøam. A jednak byøo coÅ›, czego mi nie chciaø
a
powiedzieć. JakieÅ› tam dziewczyÅ„skie sekrety pewno. Zauważyø po nich, kiedy Siss odchodziøa do
am to
domu. Ale to nic ważnego.
Zrozpaczona ciotka staøa w Å›niegu przed domem i byø nie niezdolna nimi pokierować. Jednakże
a zupeø
stanowiøa punkt centralny.
Dlaczego Å›nieg spadø po tym? powiedziaø aÅ›nie zaraz po tym...
a. Wø
Tak zwykle bywa odparø ktoÅ› zniechÄ™cony.
Nie odparøa ciotka.
Tej nocy Å›wieciøo siÄ™ we wszystkich domach. Ludzie krążyli po drogach i na przeøaj w Å›wieżym Å›niegu.
W zaroÅ›lach i na polach latarnie mrugaøy na wpóø e wÅ›ród zadymki. Gøosy nawoøujÄ…cych miaøy niewielki
oÅ›lepø
zasiÄ™g. GøÄ™boka nocna pomroka nie pozwalaø rozchodzić. Zapewniano, że jutro za widna bÄ™dzie
a im siÄ™
wiÄ™ksze prawdopodobieÅ„stwo znalezienia Unn. Jednakże w żaden sposób nie można byøo czekać tak døugo.
Siss zaø a siÄ™ w lasku. Trzymaøa siÄ™ ciÄ…gle w takiej odlegøoÅ›ci, by widzieć Å›wiatø yszeć zgieøk.
amaø a i sø
Ojciec miaø z niÄ… pewnego rodzaju øÄ…czność, ale staraøa siÄ™ pozostawać na uboczu. Nagle w jakiejÅ› chwili na
myÅ›l o Unn zaø a siÄ™.
amaø
"Gdzie jest Unn!"
Hej, tam! zabrzmiaøo w pobliżu woøanie, nie zwróciøa naÅ„ uwagi, dokoø o peø
a byø no nawoøujÄ…cych.
Zaø a siÄ™. Nie ze znużenia, z innej biedy.
amaø
"%7Å‚eby siÄ™ Unn co zøego nie staøo..."
W tej samej chwili za sobÄ… usø a stÄ…panie. Obejrzaøa siÄ™ i w Å›wietle latarni, którÄ… niósø zobaczyøa
yszaø ,
møodego mężczyznÄ™. Dojrzaøa jego twarz promieniejÄ…cÄ… radoÅ›ciÄ… i ciepøem na jej widok:
28
Hej, tam!
Skuliø yszÄ…c ten okrzyk. Ale on już byø obok.
a siÄ™ sø
To ty! powiedziaø. Co ty sobie myÅ›lisz? Teraz już mi nie umkniesz!
Dwoje silnych ramion opasaøo jÄ… i dusiøo z nieposkromionej radoÅ›ci.
Wiedziaøem, że ciÄ™ znajdÄ™, byøem pewien!
Siss zrozumiaøa.
Ależ to nie ja!
RozeÅ›miaø siÄ™.
Nie wmówisz mi tego. A zresztą, uważam, że za dużo sobie pozwalasz...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]