[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zgadzam się w zupełności.
Och, wariat jesteś. Pokręciła głową. Acha, jeszcze jedno. Tommy, to mogę jeden
egzemplarz płyty dać Blake'owi? spytała ostrożnie.
Hm, jak chcesz. Ale wolałbym, żebyś nie miała już więcej z tym kolesiem nic wspólnego.
Wzruszyłem ramionami, nie chcąc reagować w jakiś gwałtowny sposób.
Ach, nie zaczynaj od nowa. Obiecałam mu w końcu, nie wiem, co ty sobie ubzdurałeś.
Uśmiechnęła się i odeszła, wybierając jakiś numer w komórce, zapewne do tego Johnsona.
Nie podobało mi się to za bardzo, ale nie chciałem wykonywać żadnych nerwowych
ruchów. Dla pewności postanowiłem zadzwonić do starego kumpla, który założył agencję
detektywistyczną i sprawdzić tego dupka Johnsona skąd się wziął w L.A. i czemu ciągle
wpada na moją dziewczynę, bo w zasrane przypadki losu to za bardzo nie wierzyłem.
K.
Zadzwoniłam do Blake'a Johnsona i umówiłam się z nim nazajutrz w naszym studio, żeby
mógł sobie odebrać płytę. Był bardzo zdziwiony, że jednak zadzwoniłam do niego i
strasznie się ucieszył. Stwierdził, że będzie mógł mnie wozić do końca świata. Nie powiem,
nawet był zabawny. Ale wiedziałam, że mój zaborczy chłopak go nie trawi, więc wolałam w
ogóle nie poruszać tego tematu przy Tommy m.
Jechaliśmy do mnie do domu, gdy zadzwoniła Ann.
Hej, Ann, co tam? spytałam.
Kati, jutro moja koleżanka, ta od wnętrz, chce zobaczyć dom. Skończyła teraz duże
zlecenie i może zająć się wami powiedziała.
No to super. Możemy się po południu umówić, powiedzmy, koło piątej?
Jasne, słuchaj... Mam jeszcze takie pytanie... zaczęła niepewnie.
O co chodzi?
Bo wiesz, zadzwonił do mnie Lewis i zaprosił na kolację... Ann westchnęła. I... Kati,
nie wiem, co mam robić. Powiedziałam, że dam mu znać w ciągu godziny, bo nie wiem, czy
nie będę musiała iść do pracy za koleżankę.
Ann była lekarzem pediatrą i pracowała w Shriners Hospital for Children.
Ann, pytasz mnie, czy masz iść na kolację z Lewis em? spytałam, patrząc na
Tommy ego, który zrobił wielkie oczy.
No wiesz, on jest... Kurczę, sama wiesz, jaki jest, znasz go lepiej niż ja. Ale Kati, cholera,
nie wiem. Boję się trochę, wiesz jacy oni są... Pieprzeni rockmani... Ann zaśmiała się,
używając swojego ulubionego określenia dla całego Semtexu.
Wiem, jacy oni są... zaakcentowałam każdy wyraz, a mój ukochany rzucił mi mordercze
spojrzenie. Ale, kochanie, od jednej kolacji nie staniesz się czołową grouppies Semtexu,
więc powinnaś pójść i zobaczyć, jaki naprawdę jest Lewis w normalnych sytuacjach, a nie
na scenie, czy podczas wywiadów. No tak, ja wiedziałam o tym najlepiej.
Tak mówisz, Kati? Ech... zastanowię się jeszcze, nie powiem, jest... słodziutki, ale znasz
mnie, Kati, nie lubię robić z siebie idiotki. Tak, Ann była wyzwoloną kobietą. Miała za
sobą nieudany związek z żonatym lekarzem, który mamił ją przez cztery lata wizją
rozwodu. Ale gdy w końcu jego żona zaszła w kolejną ciążę, stwierdził, że jednak kocha
żonę i Ann została sama ze złamanym sercem. A tu nagle pojawia się pieprzony rockman
ze zniewalającym wyglądem i zapleczem w postaci bujnej przeszłości i terazniejszości
zresztą też.
Dobrze, kochanie, ale to tylko kolacja, więc idz i na pewno będziesz się świetnie bawić.
Uśmiechnęłam się i popukałam w głowę w kierunku Tommy ego, który wykonywał jakieś
dziwne ruchy.
Hm, no dobrze westchnęła. Dzwoniłam też do Amie i wiesz, co mi powiedziała?
Co takiego?
Spytała, czy zdążę kupić nową bieliznę? Ann miała zdecydowanie ponury ton.
Ach, cała Amelie. Ona i jej wielki Trev inaczej postrzegają świat, ale dobrze im z tym. Idz,
Ann, zabaw się i koniecznie jutro zadzwoń do mnie! powiedziałam groznie.
Dobrze, mamo powiedziała i wyłączyła się.
Popatrzyłam na ucieszonego Tommy ego i spytałam:
Co to było?
Które?
Ty wiesz. Nieważne, jesteś okropny! Powiedz mi, myślisz, że Lewis tak na poważnie
uderza do Ann? Popatrzyłam na mojego faceta.
A skąd ja mam wiedzieć, nie rozmawiamy na takie tematy odpowiedział, gdy nagle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]