[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogło
przyjść na myśl, czego tak naprawdę chciał od niej. Wzruszyła ramionami. Potem
przemogła się. Wyciągnęła rękę i samymi koniuszkami palców przesunęła tu\ przy jego
rozpalonej skroni.
Co z tobą? zapytała.
Próbował zamknąć oczy z nadzieją, \e wtedy będzie mógł raz jeszcze ścisnąć ją w
ramionach z taką siłą, a\ jej zabraknie oddechu i zrozumie, czego chce od niej.
yle się czujesz? zapytała. Ramiona mu zwisły wzdłu\ ciała. Przygarbił się jeszcze
.mocniej. Jego własne, długie włosy osypały mu się po bokach twarzy. Po raz pierwszy
dostrzegł ich końce i zdziwił się były prawie białe.
Czas odbiera siły powiedział raczej sam do siebie. Wróć do swoich sióstr.
Za pózno stwierdziła powa\nie. Trzeba było wznieść nasz dom na takim jeziorze,
gdzie znikąd nie widać brzegu, nawet gdy na nim stoisz. Mo\e wtedy nie chciałybyśmy
dopłynąć gdzieś jeszcze. Nawet tam, skąd ty przyszedłeś.
Zaskoczony wyciągnął rękę, \eby ją zatrzymać. Odwróciła się szybko i poszła dalej
wydeptaną przez niego ście\ką. On długo jeszcze stał pod drzewem, które nakarmiło go
tylko jeden raz nieśmiertelnością tej planety. Poza tym, tego był ju\ pewien, nigdy nie
znajdzie w sobie tej prawdziwej pełni, bez której zwierzę stanie się najwy\ej rozumnym
zwierzęciem, jak drzewa tego lasu pozostaną lasem, choćby nauczyły się chodzić.
Kiedy wreszcie dowlókł się tam, dokąd właściwie nie miał po co iść, zastał dziewczynę jak
się ju\ spodziewał nad otwartą głowicą starbolta.
Wiedziałam! zawołała rozpromieniona, kiedy
zatrzymał się opodal. Zawsze wiedziałam, \e będzie
mój! Przecie\ nie mogli ciebie zostawić samego. Co innego
my.
Ostatnie zdanie dodała z nagłą zaciętością w twarzy.
Twój? zapytał drewnianym głosem.
Zawsze był mój! potwierdziła energicznie. Tyle razy śniłam, \e będę tam mogła
usiąść obok ciebie... Wskazała dwa gniazda amortyzacyjne we wnętrzu rozchylonej,
szklanej kuli.
Razem ze mną? zdziwił się.
Wtedy myślałam, \e czekasz na kogoś, kto do ciebie przyjdzie. Nie wiedziałam jeszcze,
\e on ju\ nie jest ci potrzebny.
Teraz ju\ wiesz?
Zrozumiałam, \e jesteś wszędzie, więc nikt ci nie jest potrzebny. I nie potrzebujesz
starbolta. Uśmiechnął się, wreszcie rozbrojony jej logiką.
Beze mnie starbolt to zwykły złom - - powiedział.
Mylisz się. Twoi bracia dobrze wiedzieli, \e stąd nie odlecisz. Dlatego właśnie zostałeś
partenogenistą Domu Na Jeziorze. Dlatego równie\ w mnemonicznym systemie zło\yli
pełną dokumentację starbolta. Widocznie przypuszczali, \e przynajmniej na to nas będzie
stać, \eby wyjść w przestrzeń. Mieli tylko nadzieję, \e ciebie do tego czasu nie będzie.
Ka\dy się w czymś przelicza powiedział i opuścił głowę. Uczciwie mówiąc czuję się
tak, jakby mnie ju\ nie było.
Dlatego sama dam sobie radę podchwyciła \ywo. Czuję ka\dy jego nerw, ka\de
sprzę\enie. Rozumiesz? W czasie mnemonicznych seansów wiele razy siedziałam za tymi
sterami. Dlatego wiem, naprawdę wiem, \e jesteśmy stworzeni dla siebie.
Uśmiechnął się w duchu. Przypomniał sobie, jak sam mozolnie uczył się zrastać z
mechanizmami starbolta tylko po to, \eby się poczuć istotą rzeczywiście przynale\ną
kosmicznej przestrzeni. Jak niewiele potrzeba było czasu, \eby zrozumieć, \e i tam nie ma
wolności, \e przestrzeń równie\ potrafi być więzieniem tym najokrutniejszym, w którym
serce nie ciÄ…\y do \adnej ziemi.
Do czego ci jest potrzebny starbolt? zapytał.
Nigdy nie widziałam prawdziwych gwiazd odparła. Chocia\ wiele o nich wiem.
Kiedyś długo wpatrywałam się w głębię wody między palami, na których został wzniesiony
Dom Na Jeziorze. Zdawało mi się, \e widzę tam dysk Galaktyki poło\ony na dnie. To było
takie realne, a\ poczułam zawrót głowy i wydało mi się, \e spadam tam, głową w dół.
Czułam, \e coś mnie wzywa z nieprawdopodobną siłą... Nie wiem, jak to się wtedy
skończyło. Starsze siostry przeniosły mnie, nieprzytomną, do inkubatora. Kiedy odzyskałam
świadomość, wiedziałam, \e muszę tam dotrzeć. Rozumiesz? Muszę.
Po co?
Nie wiem jej oczy wyra\ały bezradność. Pamiętam dno jeziora i miliardy iskier, jakby
osadzonych w krysztale.
Czy twoje siostry wiedzą o tym? zapytał.
One są szczęśliwe tutaj - potrząsnęła głową.
Ciebie nic tu nie trzyma?
Nie wiem powiedziała w zamyśleniu. Lubię Dom
Na Jeziorze. I, tak naprawdÄ™, fascynuje mnie... twÓJ las.
Ale czasami bojÄ™ siÄ™. BywajÄ… chwile, kiedy wydaje mi siÄ™,
\e tam jest coÅ›... strasznego. W tych gwiazdach. BojÄ™ siÄ™
ich.
Popatrzył na nią zdezorientowany. Zrozumiała go.
Czasami ktoś musi wybrać drogę, która przejmuje lękiem powiedziała. śeby
uratować to, z czym inni nie potrafią się rozstać.
Bonner pomyślał, \e ta dziewczyna ma wiele racji. Mo\e i on powinien otwarcie udać się do
Domu Na Jeziorze i zerwać z samotnością. Aby ocalić w sobie człowieka, powinien
popłynąć nad lustrem zawierającym w sobie gwiazdy. śeby ocalić w sobie człowieka,
powinien zapomnieć, \e jest mę\czyzną. Ju\ nadszedł ten czas. Więcej nie wyciągnie ręki
po owoc, który na jego planecie został zakazany dla tych, którzy przybyli ze Strefy Systemu.
śegnaj więc powiedział.
Chciał się odwrócić i odejść stąd jak najszybciej, kiedy
niespodziewanie skoczyła w jego stronę. Zarzuciła mu ręce
na szyję i pocałowała w oba policzki.
Odchodził w kierunku tego brzegu, gdzie dziewczyna
z Domu Na Jeziorze zostawiła swój ślizg. Był ju\ w połowie
drogi. Mijał drzewo będące sercem jego lasu, kiedy pod
stopami usłyszał dudnienie ziemi. Nagle do głębi przeniknął
go paniczny strach. Zrozumiał, \e to ostatnia chwila, kiedy
mógłby zawrócić. Nad cembrowinę studni niby kolumna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]