[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogromny dług wdzięczności, tak wielki, że nigdy nie zdoła się wypłacić: Jeśli nam się nie
powiedzie, ten dług wcale nie będzie mniejszy, gdyż uratowałeś, ostatnią z naszego rodu
od losu gorszego niż śmierć.
Nie odpowiedziałem, lecz sięgnąłem ku jej dłoni, trzymającej się mego boku i uścisnąłem
mocno. Potem jechaliśmy w milczeniu przez zalaną księżycowym światłem żółtą
równinę, pogrążeni we własnych myślach. Ja, gdybym nawet próbował, nie mógłbym
czuć niczego innego niż radość i mimo niebezpieczeństw, jakie nas jeszcze czekały,
moje serce, czując bliską obecność Dejah Thoris biło tak wesoło, jakbyśmy już wjeżdżali
w bramy Helium.
Nasze pierwotne plany spaliły na panewce i teraz byliśmy pozbawieni jedzenia i picia, a
tylko ja byłem uzbrojony. Zmuszaliśmy wiec nasze thoaty do szybkiego biegu, mimo iż
wiedzieliśmy, że zanim dotrzemy do jakiegoś miejsca, które nadawałoby się na
zakończenie pierwszego etapu podróży, taki wysiłek może je drogo kosztować.
70
Jechaliśmy całą noc i cały następny dzień, robiąc tylko kilka krótkich przerw na
odpoczynek. Następnej nocy wszyscy, zarówno my, jak i nasze zwierzęta, byliśmy
kompletnie wyczerpani. Położyliśmy się wiec na mchu i przespaliśmy pięć czy sześć
godzin, wyruszając znowu w drogę przed nastaniem nowego dnia. I znów jechaliśmy
cały dzień, a gdy do póznych godzin popołudniowych nie zauważyliśmy w oddali rzędów
drzew, które na całym Barsoomie porastają brzegi dróg wodnych, musieliśmy pogodzić
się ze straszną prawdą - zbłądziliśmy. Najwyrazniej zboczyliśmy z właściwego kierunku,
ale nie potrafiliśmy określić, w którą stronę. W każdym razie w zasięgu naszego wzroku
nie było ani śladu drogi wodnej, a cała nasza grupa niemal padała z głodu, pragnienia i
wyczerpania. Daleko przed nami, nieco w prawo zauważyliśmy pasmo niskich gór i
postanowiliśmy do nich dotrzeć, mając nadzieje że z jakiegoś wzniesienia zdołamy
dojrzeć znaki, świadczące o bliskości kanału. Zanim do nich dojechaliśmy zapadła noc i
ułożyliśmy się do snu, niemal mdlejąc z wyczerpania i osłabienia.
Zostałem obudzony przez jakieś tulące się do mnie olbrzymie cielsko, a gdy otworzyłem
oczy zobaczyłem mego wiernego Woole, leżącego tuż obok mnie. Biedne zwierzę
pobiegło za nami przez pustkowia, by dzielić nasz los, jakikolwiek on będzie. Objąłem
rękami jego szyje i przytuliłem do pyska policzek. Nie wstydzę się tego, że to zrobiłem,
ani łez, które popłynęły mi z oczu, gdy pomyślałem o jego przywiązaniu. Wkrótce potem
Solą i Dejah Thoris obudziły się również i zdecydowaliśmy wyruszyć natychmiast, aby jak
najprędzej dotrzeć do wzgórz.
Przejechaliśmy może mile, gdy zauważyłem, że mój thoat zaczyna, się potykać, chwiać i
popiskiwać żałośnie, mimo iż od poprzedniego południa nie zmuszaliśmy zwierząt do
większego wysiłku niż marsz. Nagle thoat pochylił się gwałtownie na jedną stronę, a
potem runął na ziemie. Dejah Thoris i ja zostaliśmy wyrzuceni i upadliśmy na mech, nie
robiąc sobie na szczęście nic złego. Jednak zwierzę było w pożałowania godnym stanie
i, mimo że uwolnione od naszego ciężaru, nie było nawet zdolne się podnieść. Sola
powiedziała, że chłód nocy oraz wypoczynek powinny wrócić mu siły, zdecydowałem
więc, że go nie zabije, chociaż w pierwszej chwili miałem taki zamiar, gdyż
okrucieństwem wydawało mi się pozostawienie zwierzęcia samego, na straszną śmierć z
głodu i pragnienia. Zdjąłem z niego uprząż i zostawiliśmy je własnemu losowi, ruszając
dalej z jednym tylko thoatem. Solą i ja szliśmy na piechotę, Dejah Thoris zmusiliśmy
natomiast wbrew jej woli, by jechała. Zbliżyliśmy się w ten sposób na odległość około mili
do wzgórz, gdy nagle Dejah Thoris, siedząca wysoko na grzbiecie thoata i dzięki temu
lepiej widząca okolice, krzyknęła, że kilka mil od nas, z wąwozu miedzy wzgórzami
wyjeżdża duży oddział. Solą i ja spojrzeliśmy w tym kierunku i zobaczyliśmy kilkuset
jadących wierzchem wojowników, wydawali się zmierzać na południowy zachód, a jeśli
tak, to znaczyło, że będą się od nas oddalać.
Byli to bez wątpienia wojownicy tharkijscy, którzy zostali wysłani, aby nas schwytać i
westchnęliśmy z ulgą, gdy się upewniliśmy, że jadą w przeciwną stronę.. Szybko zdjąłem
Dejah Thoris z thoata i kazałem zwierzęciu się położyć. My również ułożyliśmy się, obok,
tuląc się. do ziemi w nadziei, że żaden z wojowników nas nie zauważy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]