[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czarną. Nie robiła na nim specjalnego wrażenia. Zawsze przede wszystkim patrzył na kobietę, a
dopiero potem na jej strój, ale teraz... I w tym momencie uświadomił sobie, że Giana ubiera się w ten
sposób nie ze względu na posadę służącej ani po to, żeby uwodzić. Ona po prostu nosiła żałobę.
Przesunął dłońmi po gorsecie i wyczuł kilkanaście twardych zgrubień. Nagle zrozumiał, że
pierścień z czarną perłą nie jest jedynym klejnotem rodowym, który ukrywa George. Ale jeśli po nim
sądzić, miała na sobie sporą fortunę, choć pracowała jako pokojówka w domu myśliwskim.
Wziął głęboki oddech, żeby uspokoić galopujący puls, i wolno wypuścił powietrze z płuc.
- Sama zdejmiesz gorset czy ja to mam zrobić? - zapytał cicho, pieszcząc ciepłym oddechem płatek
jej ucha.
Giana drgnęła i otworzyła oczy, kiedy musnął kciukiem koniuszek jej piersi, a następnie przesunął
dłoń w prawo, gdzie wszyła parę diamentowych kolczyków.
-Och!
Adam się uśmiechnął.
- Bądz moją Amazonką- poprosił zachrypniętym głosem, od którego przeszedł ją dreszcz. -
Rozbierz się. -Pocałował ją z żarem. - Pokaż mi swoje ukryte skarby.
Pomógł jej usiąść.
Giana wysunęła ręce z rękawów sukni, ściągnęła halkę przez głowę i rzuciła ją na podłogę.
Sięgnęła do sznurowania gorsetu, ale okazało się, że jego rozpięcie nie jest takie proste.
- Haftki - wysapała. - Ukryte pod czarną plisą.
- Ukryte? Po co? Przecież wiadomo, że tam są. - Nie musiał jednak znać się na niuansach
damskiego stroju, żeby obnażyć kobietę, więc posłusznie sięgnął do za- pięcia na plecach Giany.
Jęknął, kiedy trafił palcami na co najmniej setkę haftek. - Do licha!
Odetchnął z ulgą, kiedy wreszcie się z nimi uporał. Giana zdjęła gorset i cisnęła go w powietrze.
Wylądował na dywanie obok innych części garderoby.
Gdy ukazała mu się naga do pasa, Adam oniemiał z zachwytu. W jednej chwili nabrał pewności, że
nie za- pomni jej czystego piękna, kształtnych piersi i śliczne- go uśmiechu, nawet gdyby żył tysiąc lat.
Wyciągnął do niej ręce, ale George się odsunęła, więc opadł na plecy i zaczekał, aż sama do niego
przyjdzie.
Kiedy się nad nim pochyliła, uniósł głowę i dotknął językiem różowego koniuszka piersi.
Gianę przeszył ogień, jakby wypiła kieliszek brandy na pusty żołądek. Gwałtownie zaczerpnęła
oddechu.
- Jeszcze - wyszeptała. Adam spełnił polecenie.
- Jeszcze?
Bez słowa kiwnęła głową.
- Więc się przysuń.
Nachyliła się tak, że jej piersi znalazły się tuż nad jego twarzą, niczym zakazane owoce.
Adam zaczął pieścić jedną, potem drugą. Gdy Giana wygięła plecy w łuk, objął ją w talii i posadził
na sobie, pragnął ją dotykać, smakować, zanurzyć się w niej, poczuć żar jej ciała, tłumić jęki
pocałunkami, gdy razem będą wspinać się na szczyt rozkoszy.
Nie przestając jej całować, wsunął rękę pod spódnice, a po chwili, poczynając sobie coraz śmielej,
pod koronkowe pantalony. Powędrował dłonią w górę po jedwabistym udzie.
- Adamie! - krzyknęła Giana, ale nawet nie próbowała się opierać.
Zaczął ją pieścić z wprawą i wyczuciem. Giana oddychała coraz szybciej, rozkoszując się zupełnie
nowymi, ale cudownymi doznaniami.
Powinna się oburzyć, lecz Adam był tak delikatny i czuły, że nie potrafiła go skarcić. Jak mogła się
gniewać, skoro sprawiał jej tyle przyjemności? Niewiarygodnej przyjemności.
- Proszę... - wyszeptała takim tonem, że nie wiadomo było, o co błaga.
Doświadczenie podpowiedziało Adamowi, żeby nie przestawać. Po chwili Giana zaczęła się wić,
jęknęła głośno i zawołała jego imię. .
Adam pocałował ją, najpierw delikatnie, potem mocniej. Z trudem nad sobą panował, ale nie
zamierzał się spieszyć. W końcu Giana zadrżała i z cichym westchnieniem opadła na jego pierś.
25
Księżniczka królewskiego rodu Saxe-Wallerstein-Karolya musi zachować cnotę".
- Zasada 15 protokołu i etykiety dworskiej rodu Saxe-Wallerstein-Karolya, zatwierdzonych przez
jaśnie oświeconego księcia Karola 1,1432.
Giana uniosła powieki i spojrzała na niego z takim zachwytem, że Adamowi zaparło dech w
piersiach. Wyraz jej oczu był dla niego najwspanialszą nagrodą za powściągliwość.
Ujęła w dłonie jego twarz.
- Dziękuję - powiedziała i sięgnęła ustami do jego ust.
- To był dla mnie zaszczyt - wyszeptał Adam. Włożył w pocałunki całą namiętność i hamowane
pragnienie. Giana odwzajemniła je z takim żarem, że Adamowi zakręciło się w głowie od nadmiaru
emocji. Odsunął się, drżąc z pożądania.
- Co się stało? - zapytała George.
- Nic złego.
- Więc dlaczego przestałeś mnie całować?
- Bo cię pragnę. - Oparł czoło o jej czoło i wziął urywany oddech. - Całej.
- Masz mnie całą.
- Niezupełnie. Moglibyśmy teraz przestać i nadal byłabyś dziewicą.
Giana wytrzeszczyła oczy. Adam dotykał jej w miejscach, o których istnieniu nawet nie wiedziała.
Jak to możliwe, żeby pozostała nietknięta?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]