[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się, aby ci pomóc.
Cygan wyrwał mu jedno pióro, schował je do torby i powędrował dalej. Zmrok już zapadł,
kiedy Cygan spotkał idącego naprzeciw stwora, który był na poły człowiekiem, na poły zaś
wielką mrówką. Był to Król Mrówek, zbolały bardzo i cierpiący, bo użądliła go pszczoła.
Odezwał się do Cygana:
 Przyjacielu, wyciągnij żądło pszczele z mojego policzka, a wynagrodzę cię za to sowicie!
Cygan wyjął żądło z twarzy Króla Mrówek, a ten rzekł:
 Wyrwij jeden włos z mojej głowy i kiedy będziesz w potrzebie, spal go, a wtedy ja zja-
wię się, aby ci pomóc.
Cygan wyrwał mu jeden włos, schował do torby i ruszył w dalszą wędrówkę. Szedł, aż
dotarł do kraju, w którym żyła piękna królewna. Rodzice jej ogłosili, że ten tylko zostanie
mężem ich córki, kto tak się przed nią schowa, że w żaden sposób nie będzie go mogła zna-
lezć. Nikomu się to jeszcze nie udało, bo królewna miała taki węch, taka była sprytna i wścib-
ska, że odnajdywała każdego. A kiedy i węch, i spryt, i wścibskość nic nie mogły wskórać,
królewna zaglądała do swego czarodziejskiego lusterka, w którym widać było wszystko, co
się znajduje na całym świecie.
Kiedy biedny Cygan ujrzał piękną królewnę, zapragnął ubiegać się o jej rękę.
Skoro zgodziła się, pobiegł nad rzekę i spalił srebrną łuskę. W tejże chwili wynurzyła łeb z
wody wielka ryba.
Cygan poprosił:
 Rybo, srebrna rybo, ukryj mnie tak daleko, żeby mnie nikt nie mógł znalezć!
38
Wielka ryba otworzyła swoją paszczę, a Cygan wskoczył do jej wnętrza. Wówczas ryba
pogrążyła się wraz z nim w głębinie. Poszperała królewna tu i tam, zajrzała do wszystkich
kryjówek i zakamarków, do każdej dziupli, a nawet do lisiej nory, ale nigdzie nie znalazła
Cygana.
Zajrzała więc do wszystkowidzącego lusterka, ale i z tego nic nie wyszło. Zagniewana, już
chciała potłuc lusterko za jego gapiostwo, gdy nagle zobaczyła w nim rybę siedzącą na dnie
rzeki. Z rybiej paszczy wystawał pomponik z czapki, którą Cygan miał na głowie. Nazajutrz
Cygan stawił się przed obliczem królewny, pewien, że nie zdołała odgadnąć, w jakiej kryjów-
ce się schował.
Ale królewna powiedziała:
 Byłeś w rybiej paszczy! Nie będę cię jednak karać, jak ukarałam twoich niezdarnych po-
przedników, bo dotąd nikt jeszcze nie ukrył się przede mną tak dobrze i zmyślnie. Spróbuj się
ukryć znowu, ale pamiętaj, że gdybym cię odnalazła po raz drugi, poniósłbyś najsroższą karę.
 Dobrze  odpowiedział Cygan.  Schowam się znów, a jeśli odnajdziesz mnie, zrób ze
mną, co ci się będzie podobało.
I poszedł do lasu. Tam wyciągnął z torby orle pióro, spalił je, a kiedy nadleciał orzeł, Cy-
gan powiedział mu:
 Orle, wielkoskrzydły orle, ukryj mnie tak daleko, żeby mnie nikt nie mógł znalezć!
Orzeł wziął go na grzbiet i uniósłszy wysoko, wysoko, poleciał aż do samego nieba.
Piękna królewna zajrzała znowu do swego lusterka i po długim czasie ujrzała wysoko w
niebie wielkoskrzydłego orła i zwieszający się z jego skrzydła pomponik czapki, którą Cygan
miał na głowie. Nazajutrz przyszedł Cygan, uśmiechając się z dumą, bo był zupełnie pewien,
że tym razem królewna nie zdołała go odnalezć. Ale królewna powiedziała:
 Byłeś na grzbiecie orła! Przyrzekłam tobie i sobie, że cię ukarzę, powinnam więc do-
trzymać słowa. Ale trudno mi będzie to zrobić, bo czuję, że gdziekolwiek się ukryjesz, jesteś
jednocześnie w moim sercu. Spróbuj jeszcze raz, już na pewno ostatni.
Poszedł Cygan z nadzieją, że może za trzecim razem wreszcie mu się poszczęści. Wyszedł
w pole i kiedy spalił włos, ukazał się Król Mrówek. Cygan zawołał:
 Królu Mrówek, sześcionogi królu! Ukryj mnie tak, żeby mnie nikt nie mógł znalezć!
Król Mrówek przywołał wszystkie mrówki, należące do jego wielkiego królestwa, i kazał
im kopać podziemny tunel. Mrówki wykonały rozkaz w okamgnieniu. Tunel był długi i pro-
wadził aż pod fotel, na którym siedziała królewna.
Cygan powędrował pod ziemią, aż dotarł tunelem do końca. Tam usiadł sobie cichutko pod
fotelem królewny. A ona właśnie spojrzała w lustro, które zamgliło się i nagle odbiło jej wła-
sne serce.
 To znaczy  powiedziała królewna do lustra  że Cygan zamieszkał w moim sercu. Prawda,
kocham go. Ale gdzie jeszcze jest poza moim sercem? Przecież musiał się gdzieś ukryć!
Ale lustro odbijało ciągle tylko serce królewny. A serce to, z początku ciche, z każdą
chwilą stawało się bardziej niespokojne i biło coraz szybciej. To królewna niepokoiła się o los
Cygana, którego nigdzie nie można było odnalezć.
Wreszcie wpadła w rozpacz, myśląc, że Cyganowi stało się coś złego. Rzuciła lusterko w
kąt, aż się roztłukło na drobne kawałki, i zawołała:
 Gdzie jesteś, mój kochany?!
 Tutaj!  odezwał się głos spod fotela.
Wyskoczył Cygan z ukrycia i ucałował ucieszoną królewnę. Jeszcze tego dnia król i kró-
lowa urządzili huczne wesele swojej córce i Cyganowi. Na królewskim stole było mnóstwo
jedzenia, tak że Cygan najadł się do syta i jeszcze ugościł pieczonym mięsiwem przybyłych
na wesele gości. Była wśród nich srebrna ryba, był wielkoskrzydły orzeł i Król Mrówek. Tyl-
ko gospodarzowi, który kiedyś nie szczędził Cyganowi kijów, nie dano nic i wypędzono go
za granicę.
39
Mowa zwierząt
W pewnym lesie, niedaleko stąd, mieszkał młody Cygan, który nie miał ojca ani matki. Co
dzień pasał on na dzikich łąkach konie całego taboru. Kiedy pewnego razu przygnał je, jak
zwykle, na pastwisko, usiadł na trawie i wyciągnął z kieszeni kawałek chleba, aby się też po-
silić. Nagle przybiegła do niego chora ruda mysz i rzekła:
 Kochany, daj mi kawałeczek chleba! Jestem chora i nie mam tyle siły, żeby zdobywać
sobie pożywienie.
Cygan dał myszy odrobinę chleba, a mysz schowała w pyszczek kęsek i zniknęła w norce.
Nazajutrz mysz przyszła znowu i dostała kęs chleba jak poprzedniego dnia. Tak było co
dzień przez tydzień cały, aż wreszcie, ósmego dnia, mysz rzekła do Cygana:
 Wyzdrowiałam i mogę już sama wyszukać sobie coś do zjedzenia. Jestem biedna i nie
mam czym zapłacić ci za twoje dobre serce. Ale jeśli chcesz, to sprawię, że będziesz rozumiał
mowę wszystkich zwierząt. Pod moim językiem znajdziesz trzy włoski: wyrwij jeden z nich i
potknij.
Rozdziawiła mysz szeroko swój maleńki pyszczek, a Cygan wyrwał włosek i połknął go.
Mysz pobiegła do swojej norki, a Cygan wrócił z końmi do leśnego obozowiska. Po drodze
spotkał dwa dzikie gołębie siedzące na gruszy i usłyszał, jak jeden z nich mówił do drugiego:
 Gdyby ten biedny Cygan wiedział, że wilki uradziły porwać jutro kilka koni na pastwi-
sku, nie wyganiałby ich wcale!
Gdy to Cygan usłyszał, postanowił nie wyprowadzać koni nazajutrz na pastwisko. Uparł
się i powiedział wodzowi Cyganów, że zostanie z końmi przez jeden dzień w lesie. Wódz zbił
go batogiem i wyrzucił z cygańskiego obozu, a swemu synowi kazał pognać konie na łąkę.
Ale wilki nie dały długo na siebie czekać, nadbiegły ze wszystkich stron i zagryzły pięć naj-
piękniejszych rosłych koni.
Pożałował wódz, że wygnał biednego Cygana! Odszukał go w lesie, sprowadził z powro-
tem do obozowiska i przyjął go do własnego haftowanego namiotu jak rodzonego syna.
I znów zaczął młody Cygan pasać konie na dzikich łąkach. Pewnego razu usłyszał, jak
przy drodze mówił jeden gawron do drugiego:
 Wilki postanowiły ukraść wieśniakom wszystkie owce tej nocy!
Pobiegł Cygan do wsi i ostrzegł ludzi, radząc, by się mieli nocą na baczności. Wszyscy
wieśniacy zaczaili się na wilki i pozabijali je co do nogi. A w nagrodę każdy dał Cyganowi po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl