[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dostał solidną porcję jednego i drugiego.
A co z jego panem?
Z Thoth Amonem? Myślę, \e wrócił do swojego grobowca, do Stygii. Ci
czarnoksię\nicy to dziwna banda.
śadne z nich nie wróciło ju\ do tego tematu. Belesa wzdragała się na jakiekolwiek
wspomnienie tej okropnej sceny, gdy czarny potwór wpadł do wielkiej sali, by dokonać długo
odwlekanego dzieła zemsty.
Nadpływający statek rósł w oczach, lecz miała minąć jeszcze dłu\sza chwila, zanim dobił
do brzegu. Belesa spytała:
Kiedy pierwszy raz zjawiłeś się w forcie, mówiłeś coś o tym, \e byłeś generałem w
Akwilonii, a potem musiałeś uciekać. Co to za historia?
Conan wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Złó\ na karb mojej głupoty to, i\ zaufałem temu pigwogłowemu Numedidesowi.
Mianowali mnie generałem ze względu na kilka drobnych sukcesów w walce z Piktami; a
potem, gdy pod Velitrium rozbiłem pięciokrotnie liczniejsze siły i przetrąciłem kręgosłup ich
sprzysię\eniu, wezwano mnie do Tarantii, gdzie miałem odprawić swój triumf. To niezwykle
pochlebiające dla męskiej pró\ności jechać obok króla podczas gdy dziewczęta sypią
przed nim płatki ró\; ale pózniej, w czasie bankietu, stary drań spoił mnie zatrutym winem.
Obudziłem się w łańcuchach w śelaznej Wie\y, czekając na egzekucję.
Za co?
Wzruszył ramionami.
Kto wie, co dzieje się w tym, co ten przygłup nazywa swoją głową? Mo\e inni
akwilońscy generałowie, nieprzychylnie spoglądający na nagłe wyniesienie do takiej
godności cudzoziemca i barbarzyńcy, podsycili jego podejrzliwość. A mo\e obraził się za
moje szczere uwagi na temat wydawania pieniędzy z królewskiego skarbca na zdobienie
Tarantii złotymi posągami władcy, zamiast na obronę granic państwa? Zanim wypiłem
puchar zatrutego wina, filozof Alcemides zwierzył mi się, i\ ma nadzieję napisać ksią\kę o
wpływie niewdzięczności na politykę państwową, u\ywając króla jako przykładu. Ha! Byłem
zbyt pijany, \eby zdać sobie sprawę z tego, \e próbował mnie ostrzec. Jednak\e miałem
przyjaciół, przy pomocy których uwolniłem się z śelaznej Wie\y, zdobyłem konia oraz miecz
i wydostałem z miasta. Wróciłem do Bossonii, zamyślając wzniecić bunt, rozpoczynając od
moich oddziałów. Jednak kiedy tam dojechałem, stwierdziłem, \e moi wierni Bossończycy
zostali rozpuszczeni do domów, a na ich miejsce wezwano brygadę oślookich tępaków z
Tauranu, którzy w większości nigdy o mnie nie słyszeli. Próbowali mnie aresztować, więc
musiałem rozbić kilka głów, \eby wydostać się z matni. Przepłynąłem Rzekę Gromu wśród
świstu strzał przelatujących mi nad uchem& . I znalazłem się tu.
Ponownie zmarszczył brwi, patrząc na nadpływający statek.
Na Croma, gdybym nie wiedział, \e to niemo\liwe, przysiągłbym, i\ na tym proporcu
widzę poitańskiego lamparta. Chodzcie.
Sprowadził dziewczyny na pla\ę w chwili, gdy było ju\ słychać okrzyki sternika. Ostatnie
uderzenie cię\kich wioseł wepchnęło dziób galery na piaszczystą pla\ę. Gdy pierwsi \eglarze
zeskoczyli z dziobu okrętu, Conan zawołał:
Prospero! Trocero! Co, na wszystkich bogów, tu robicie..?
Conan! wrzasnęli i doskoczyli do niego, ściskając go i waląc po plecach. Przy tym
wszyscy mówili jednocześnie, ale Belesa i tak nie zrozumiałaby ani słowa, poniewa\ nie
znała akwilońskiego. Ten, którego Cymeryjczyk nazywał Trocerem szeroki w barach i
wąski w biodrach mę\czyzna, mimo posiwiałych skroni poruszający się z gracją lamparta
musiał być księciem Poitain.
Co tu robicie? powtórzył Conan.
Przybyliśmy po ciebie rzekł smukły i elegancko odziany Prospero.
A skąd wiedzieliście, gdzie mnie szukać?
Krępy, łysy mę\czyzna nazywany Publiuszem wskazał innego, noszącego czarną togę
kapłana Mitry.
Dexitheus znalazł cię dzięki swej sztuce. Przysięgał, \e nadal \yjesz i obiecał
doprowadzić nas do ciebie.
Czarno odziany mę\czyzna skłonił się nisko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]