[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedy Asher zmaterializowała się tuż przed nim.
- Gratulacje, Buzka - powiedział uprzejmie. - Wygląda na to, że należy nam się
pierwszy taniec na balu.
- Jak śmiesz rzucać mi w twarz podobne zarzuty i to w środku meczu? - napadła na
niego. Z błyszczącymi oczami postąpiła krok naprzód. - Jak śmiesz oskarżać mnie o celowe
przegrywanie?
Taj spokojnie położył torbę na krześle.
- A jak byś to nazwała?
- Po prostu przegrywałam.
- Dawałaś za wygraną - poprawił stanowczo. - Równie dobrze mogłaś w ogóle nie
grać.
- Nigdy nie daję za wygraną! Taj uniósł brwi.
- Owszem, zdarza ci się to - raz na trzy lata.
- Jak śmiesz mówić podobne brednie? - pchnęła go pięściami w pierś.
Zamiast się obrazić, zaśmiał się czule. Lubił, kiedy się złościła.
- Znakomicie ci szło. Nie mogłem pozwolić, żebyś przegrała. - Uszczypnął ją w
policzek. - Nie miałem ochoty tańczyć z Marią.
- Ty perfidny, zarozumiały pyszałku! - wrzasnęła. - Szkoda, że Gramaldi z tobą nie
wygrał! Przydałaby ci się nauczka. - Obróciła się na pięcie z zamiarem powrotu do sypialni.
Taj chwycił ją za nadgarstek i przytrzymał.
- Nie pogratulujesz mi?
- Nie.
- Daj spokój - uśmiechnął się pojednawczo. - Czekam na buziaka.
Asher zacisnęła dłoń w pięść i zamachnęła się. Taj zrobił unik, pochylił się i chwycił
ją wpół.
- Uwielbiam, gdy szalejesz - powiedział, choć wierciła się i ciągnęła go za włosy.
Ku swojemu zdziwieniu, musiała stłumić śmiech. Rozjuszyło ją to jeszcze bardziej.
- W takim razie zobaczysz, na co mnie stać - zagroziła, gdy rzucił ją na łóżko.
Choć miała niezły refleks, nim się obejrzała, Taj rozłożył ją na łopatki. Wierciła się i
kopała, próbując podnieść kolano na strategiczną wysokość. Bez trudu ją unieszkodliwił, ale
nie dawała za wygraną. Kręciła się, wiła i wierzgała.
- Zabieraj te łapy!
- Jak tylko skończę - oznajmił z błyskiem w oku. Zanurzył dłoń pod bluzkę Asher.
Broniąc się przed przyjemnością, zmierzyła go lodowatym spojrzeniem.
- Nie dotykaj mnie - ostrzegła.
- Muszę, jeśli mam się z tobą kochać. - Wzruszył bezradnie ramionami. - Nie umiem
inaczej.
Nie będę się śmiała, nakazała sobie. Przecież jestem zła i obrażona. Taj zauważył, że
Asher powoli mięknie. Postanowił jeszcze się z nią podrażnić.
- Masz fiołkowe oczy, kiedy się wściekasz, wiesz o tym? - Pocałował ją w usta. - No,
pokrzycz na mnie jeszcze.
- Nie mam ci nic więcej do powiedzenia - odparła wyniośle. - Idz sobie.
- Jeszcze się nie kochaliśmy. - Potarł nosem ojej nos. Asher fuknęła jak rozdrażniona
kotka i odwróciła głowę.
- Nie będę się z tobą kochać - nadąsała się.
- Założymy się? - Bez ostrzeżenia, błyskawicznym ruchem rozdarł jej bluzkę.
- Taj! - Oniemiała i patrzyła na niego okrągłymi ze zdumienia oczami.
- Ciesz się, że nie zrobiłem tego na korcie. A wierz mi, miałem na to ochotę.
Zanim zdążyła zareagować, w ten sam sposób pozbawił ją spodenek. Asher
znieruchomiała w obawie, że Taj postradał zmysły.
- Co się stało? - spytał, obejmując dłonią jej pierś.
- Nie możesz drzeć moich ubrań, brutalu.
- Już za pózno. - Przesunął dłoń ku płaskiemu brzuchowi. - Chcesz podrzeć moje?
- Obejdzie się. - Skóra Asher zaczęła drżeć pod dotykiem męskich dłoni. Chciała się
podnieść, lecz była uwięziona.
- Rozzłościłem cię. Popatrzyła na niego przeciągle.
- Tak. - Do tego stopnia, że wygrałaś mecz - dodał, całując jej szyję. - Kiedy ci się
przyglądałem, omal nie eksplodowałem z pożądania. Ten ogień, buzujący tuż pod powierz-
chnią! Tylko ja wiem, jak to jest, kiedy się w tobie rozpala na dobre.
Asher jęknęła cicho, gdy zaczął pieścić jej sutki, lecz całym wysiłkiem woli zdołała
się opanować.
- Nie musiałeś mówić, że oddaję mecz.
- Nie powiedziałem tego. To była tylko sugestia. - Podniósł głowę i spojrzał na Asher.
- Myślałaś, że będę stał i patrzył, jak on się nad tobą pastwi? Nikt nie ma do tego prawa. Nikt
prócz mnie - dodał z przewrotnym uśmiechem.
Pocałował ją namiętnie. Słowa przestały mieć znaczenie, a myśli straciły sens.
Asher zawsze zdumiewał fakt, że w Taju drzemie tak zwierzęca męskość. Nawet
konserwatywny, elegancki garnitur nie mógł przyćmić jego temperamentu. Materiał mógł
ukryć mięśnie, lecz nie skrywał siły. Asher zastanawiała się czasami, czy właśnie te cechy tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl