[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zewnętrzne oświeciła go, otworzyła mu oczy na możliwość zmechanizowania
świata tak, że zdołał nagle dojrzeć zródła energii ruchu w parze, elektryczności i
innych siłach świata fizycznego; a dojrzał je dlatego, że wydało mu się w pewnej
chwili koniecznością, wydało mu się po prostu nieodpartym przymusem posiąść
ruch i siłę do przezwyciężania odległości i nocy, i zimna. Dopiero uprzytomnienie
sobie przezeń tych potrzeb swoich pozwoliło mu "odkryć" to, co przecież i
przedtem zawsze istniało wokół niego. W ten sposób, za pomocą
zmechanizowania świata, człowiek zdołał przemóc zewnętrznie czas i
przestrzeń. Dziś pozostaje mu jeszcze tylko zbudzić się do poczucia najgłębszej
swojej potrzeby wewnętrznej, aby z pomocą immanentnych prądów fal, z
pomocą wibracji i potęg duchowych przezwyciężyć również i w sercu swoim
czas, noc, i chłód, i zimno.
A kiedy, dzięki przyciągającej sile ducha, już i to osiągnie, gdy znikną stal, para i
prąd elektryczny, wówczas nie będzie potrzebował więcej żadnego wehikułu,
żadnej mechanicznej projekcji cielesnych swych narządów, albowiem nowe siły,
zrodzone z jego duchowego życia, uczynią dlań zbyteczną większą część jego
dzisiejszych pomocy materialnych. Człowiek wówczas nie tylko, co zechce, robić
będzie, ale i sam w sobie, czym zechce, zostanie, jakim chce, takim będzie.
To ciągłe przekształcanie się ciała pochodzić będzie z przemian ducha, z jego
wciąż zmiennych stadiów, przy czym przeobrażenia cielesne występować będą
tylko i wyłącznie wskutek przeobrażeń ducha, a nie pod wpływem lekarstw
jakichś albo eliksirów, lub w ogóle zabiegów natury materialnej. Zmieni się
oblicze duchowe człowieka, nabierze on samorzutnie zgoła nowych
przyzwyczajeń, i na tym cielesna jego nieśmiertelność opierać się będzie z
zewnątrz i tylko z zewnątrz dać mu jej niepodobna. Wszystkie zewnętrzne
sztuczki, kruczki i reformy będą w tym względzie bezskuteczne, dopóki
wznoszący się poziom ducha w sposób naturalny nieśmiertelnymi nas nie zrobi.
"Duchowe odrodzenie!" oto, czego ludziom trzeba.
file:///E|/Książki/Książki do opracowania/HTML/Mulford Prentise - Moc ducha. Moc zycia/220-06.htm (14 z 18) [2005-02-12 01:56:55]
file:///E|/Książki/Książki do opracowania/HTML/Mulford Prentise - Moc ducha. Moc zycia/220-06.htm
Wszystkie te szkice nie o czym innym przecież traktują i nic innego nie chcą, jak
wskazać ludziom, czym życie naprawdę w przyszłości stać się może i jak
pierwiastek myślowy na wyższym stopniu "uduchowienia" zdolny jest opanować
w nas materię, kształtować ją i doskonalić.
%7łycie i śmierć takie, jak dzisiaj kolejno w świecie organicznym po sobie
następują, są również szeregiem pewnych regeneracji, tylko że dzisiejsza
metoda, polegająca na "umieraniu", jest bardzo jeszcze ciężka i niezręczna,
nieekonomiczna; można by nawet rzec o niej, że stanowi zgoła nieeleganckie
rozwiązanie problemu przemian. Wszak i jazń nasza odradza się również, gdy
stopniowo porzuca swoje stare ciało, to zużyte narzędzie, organ niezdolny ani
odbierać wrażeń, ani im dawać wyrazu. Starzec ma tyleż "ducha", co i człowiek
młody, ale duch ten, że się tak wyrażę, odcięty od narządów zmysłów, wycofuje
się coraz bardziej z ciała, które stało się niezdatne do użytku, zmurszałe i
stępiałe, i które duch zamierza wkrótce opuścić całkowicie. A musi i chce to
uczynić dlatego, że już nad ciałem panować nie potrafi, że pozwala, aby z roku
na rok coraz niższe pierwiastki z ciała jego ku niemu płynęły, wrażenia wciąż te
same, zatęchłe i zbutwiałe. Tak mszczą się na nim jego błędne usiłowania
przebudowy ciała z własnych tegoż ekskrementów. To stanowi o procesie
zwyrodnienia życia takiego, jak jest dzisiaj; to jest jedyną przyczyną butwienia w
nas zmysłów i w rezultacie śmierci.
Duch oświecony, mocniejszy i bardziej postępowy, znajdzie drogi i środki, aby
ciało nowym przepoić fluidem, tak aby ono, jako idealny ducha tego nosiciel,
tworzyło pośrednika pomiędzy widzialnym światem a niewidzialnym.
Z życiem rozstajemy się przecież nie przez zwykłą utratę fizycznej naszej formy
egzystencji; to prawda lecz jakiś rodzaj życia jednak istotnie tu tracimy, a jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]