[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żelazne alibi.
Komisarz Gaillard westchnął. Reszta rodziny wstrzymała oddech. Zazwyczaj takie westchnienie
zapowiadało dwie możliwości: pierwsza była taka, że ukojony atmosferą wieczoru Ernest otworzy
się nieco i opowie parę szczegółów ze śledztwa. Druga natomiast, że przygnieciony ciężarem
odpowiedzialności związanej z pracą, wstanie od stołu i usiądzie przed telewizorem w poszukiwaniu
jakiegoś meczu piłkarskiego.
92
Zagadka portfela
-
Ernest zdjął z kolan serwetkę i odłożył ją na stół: znak, że zamierzał wstać.
Ale Walentyna była na to przygotowana.

Co powiecie na mały deser?  zapytała wesoło.
Serwetka błyskawicznie wróciła na swoje miejsce,
a po chwili na środku stołu znalazła się taca pełna ptysiów z bitą śmietaną.
Komisarz zjadł jednego i od razu drugiego.

Zwietne, gdzie je kupiłaś?

U Bernarda.

Mmm... śmietana nie za słodka, taka jak lubię. W każdym razie... mówiłem o portfelu Foxa,
nie?
Nie, wcale nie mówił o portfelu, ale zarówno Walentyna, jak i dzieci kiwnęli głowami. Widać było,
że komisarz jest całkowicie zaprzątnięty własnymi myślami.

Z powodu tego portfela Bruno sądził, że rozwiązał sprawę. Dwaj magicy pokłócili się, potem
jeden poszedł do domu, tyle że w drodze zmienił zamiar i wrócił do hotelu, żeby rozbić koledze
wazon na głowie. Prymitywne, ale skuteczne. A tymczasem...
Następny ptyś, po którym zapadło długie milczenie.

A tymczasem...?

Tymczasem właśnie ten portfel to jego alibi. Fox zgubił go zanim wyszedł z hotelu. Wyszedł,
wsiadł do taksówki i kazał się zawiezć do domu. Mieszka na drugim końcu miasta i dojazd zajmuje
mu dobre dwadzieścia minut. Przed domem spostrzegł, że nie ma portfela i poprosił taksówkarza,
żeby odwiózł
Rozdział dziewiąty
-
go z powrotem do hotelu. Gdy wrócił, było już po wszystkim. Wystarczyło przesłuchać taksówkarza,
żeby mieć potwierdzenie jego wersji: Fenomenalny Fox nie miał nic wspólnego z napaścią, a przez
nas trafił na pierwsze strony gazet! I to wszystko przez tego niedołęgę, Bruna! Tylko że to ja firmuję
śledztwo swoim nazwiskiem, nie on!  Ernest przypomniał sobie cały ogrom swojego nieszczęścia.
Wyciągnął rękę po piątego ptysia, ale zrezygnował i w ponurym milczeniu przeniósł się przed
telewizor.
Walentyna, Nikola i Simon wymienili długie spojrzenia. Jeżeli nie Fenomenalny Fox... to kto w takim
razie był sprawcą?
-
Ach, to pani - mruknął Wiktor, zerkając przez uchylone drzwi.
Listonosz o niecałkiem kryształowej przeszłości mieszkał na tym samym piętrze co Gaillardowie.
Mierzył teraz wzrokiem Walentynę i Nikolę, które przed chwilą zapukały do jego mieszkania.
-
Wpuści nas pan do środka, panie Cormolles, czy mam mówić z korytarza?  zapytała
Walentyna.
Drzwi zamknęły się ze skrzypieniem, rozległ się brzęk zdejmowanych z nich łańcuchów, po czym
otworzyły się na nowo.

Rzadko przyjmuję gości  wyjaśnił krótko gospodarz.  Przepraszam za bałagan.

My tylko na minutkę  powiedziała Walentyna, wchodząc wraz z córką. - Dopóki nasi
panowie gapią się na tę głupią piłkę...
Zagadka portfela -1-
W przedpokoju mieszkania Wiktora Cormollesa nie było obrazków ani wieszaka. Z jakiegoś
schowka
wysypywał się stos butów. W powietrzu wisiał ciężki zapach kapusty, a w tle słychać było muzykę
klasyczną.

Słucha pan muzyki klasycznej? - spytała Nikola.

Nie. Mój pies  odgryzł się złośliwie, ale natychmiast pożałował nieuprzejmej odpowiedzi i
próbował się poprawić. - Nie mam telewizora i lubię odpoczywać, czytając książkę przy włączonym
radiu.  Potem zwrócił się do Walentyny:  Chciała pani ze mną pomówić.
Ponieważ nie wyglądało na to, by zamierzał zaprosić je do pokoju, pani Walentyna przystała na
rozmowę tuż za progiem. W wielkim skrócie opowiedziała mu wszystko, co wydobyła od męża, aby
on z kolei mógł to zreferować pozostałym członkom klubu.

No, no, widzę, że nie potrzebowała pani wiele czasu, żeby wejść w rolę detektywa! 
uśmiechnął się listonosz ironicznie.

Powiadomi pan innych?

Jasne. Dokończę rozdział i zaraz idę do Ludwika i Jaśminy. Co do Janviera... obawiam się, że
żona go dziś solidnie przycisnęła. Zostawię mu wiadomość w skrzynce na listy.

Doskonale - Walentyna wskazała na drzwi za swymi plecami. - W takim razie wracamy do
domu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl