[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po jego minie Juliet widziała, że nie do kooca mógł się połapad w tym dziwnym
układzie między ojcem i Janet. Jej samej zrozumienie tego też nie przyszło łatwo, a
już na pewno nie zaakceptowałaby podobnego rozwiązania, gdyby chodziło o nią.
Ale z drugiej strony, co zresztą Janet wyraznie podkreśliła, była to prywatna sprawa
jej i Williama, do której nikt nie powinien się wtrącad.
Liam popatrzył bacznie na Janet.
- Ale po jego śmierci zostałaś z niczym - podsumował. - Byłaś dla ojca jak żona, tyle
że bez nazwiska i bez żadnych praw! - Skrzywił się. - Może taka była twoja decyzja,
Janet, ale jej konsekwencje są nie do przyjęcia. Przynajmniej dla mnie - dodał
pochmurnie, spoglądając na Juliet.
Dziewczyna przełknęła ślinę.
- Myślę...
- Niech żadne z was nie kłopocze się testamentem Williama - Janet uprzedziła ich
słowa. - Znałam jego treśd, nieraz rozmawialiśmy z Williamem na ten temat. %7łyczył
sobie, byście po połowie odziedziczyli jego majątek. O moje interesy zatroszczył się
dużo wcześniej - wyjaśniła łagodnie. - Zapewniam was, że jestem dobrze
zabezpieczona - dodała, bo Juliet nadal wyglądała na nie przekonaną, a Liam ciągle
miał ponurą minę.
- Ale...
- Liam, to nie jest teraz ważne - przerwała mu cicho, acz stanowczo. - Decyzja
zapadła dawno temu, nikomu nie komplikując życia. Ujawniłam to tylko dlatego, że
sprawa ma związek z Simonem. I z nocą, kiedy zginął - dodała cicho, zerkając na
Juliet ze smutkiem w oczach.
Juliet zesztywniała na samo wspomnienie śmierci Simona. Nie chciała teraz o tym
mówid, nie była do tego gotowa i pewnie nigdy nie będzie. A już zwłaszcza nie
chciała mówid o tym z Liamem!
Podniosła się gwałtownie.
- Janet, ja...
- Juliet, Liam powinien poznad prawdę. - Gospodyni patrzyła na nią ze
współczuciem. - Już i tak wynikło zbyt wiele nieszczęśd. Oboje musicie wyzwolid się
z przeszłości. A jedyny sposób, by to nastąpiło, to wyjaśnienie wszystkiego do
kooca.
Brakowało jej powietrza. Odgrzebanie tamtych wydarzeo przywoła wspomnienia,
których nie chciała pamiętad, odnowi cierpienie, które z takim trudem udało się jej
przezwyciężyd.
- Tamtej nocy, kiedy zginął Simon, William jak zawsze był ze mną - z determinacją
ciągnęła Janet. - Oboje słyszeliśmy krzyk - dodała z przejęciem.
Liam zmarszczył brwi.
- Czyj krzyk?
Juliet nie musiała pytad, wiedziała. Ten krzyk prześladował ją jeszcze przez wiele
miesięcy, wyrywał ze snu. To ona krzyczała...
- Janet, błagam cię! - Głos jej się łamał, łzy ściskały gardło.
Janet pokręciła głową.
- Juliet, nie mogę dłużej milczed. To nikomu nie wyjdzie na dobre, już i tak zbyt
wiele osób zostało przez to skrzywdzonych. A teraz chcesz stąd uciec...
- Uciec? - Przerwał jej szorstko i zdumiony popatrzył na Juliet. - Co chcesz przez to
powiedzied? - zwrócił się do Janet.
- Juliet spakowała swoje rzeczy - wyjaśniła. - Już miała wychodzid, kiedy się zjawiłeś.
Liam nie odrywał oczu od dziewczyny.
- Chciałaś wyjechad, nie mówiąc mi nawet słowa? Przesunęła językiem po suchych
wargach.
- Chciałam powiedzied ci o tym dziś wieczorem, ale...
- ...ale z jakiegoś powodu zmieniłaś zdanie - dokooczył cierpko.
Zmieniła zdanie, bo przypadkowo usłyszała jego rozmowę z Dianą! Kochała go i
ucieczka od niego była ostatnią rzeczą, jakiej pragnęła, ale czyż miała inny wybór?
- Tak - potwierdziła z konieczności. - Zmieniłam zdanie. Zacisnął usta.
- Mogłaś...
- Liam, siedem lat temu, tej nocy, kiedy zginął, Simon usiłował ją zgwałcid! -
wybuchnęła Janet.
Juliet poczuła, że krew odpływa jej z twarzy. Do tej pory nikt... Nikt ani razu nie
wypowiedział tego na głos. A tak właśnie było.
ROZDZIAA DZIESITY
- Teraz już rozumiesz? - niecierpliwie rzuciła Janet, podbiegając do Juliet i
pomagając jej usiąśd.
- Już dobrze, Juliet. - Przysiadłszy na poręczy fotela, uspokajała dziewczynę,
przygarniając ją do siebie. - Już dawno temu powinnyśmy o tym pomówid. - Tuliła ją
w ramionach. Wstrzymywane łzy popłynęły po policzkach Juliet. - William sądził, że
sama najlepiej sobie z tym poradzisz. Ale wcale tak się nie stało. Zresztą, czy to w
ogóle było możliwe, po tym, co on ci zrobił? - W jej głosie zabrzmiał teraz gniew na
Simona.
Okrutna prawda, wyjawiona przez Janet, sprawiła jej ból, przywołała wspomnienia
tamtej okropnej nocy, ale nie to było najgorsze: najbardziej poruszył ją wyraz
twarzy Liama, kiedy dotarło do niego znaczenie słów Janet. Juliet pośpiesznie
odwróciła wzrok, widząc jego zgorszenie i odrazę. Nie mogła się przemóc, by
podnieśd na niego oczy.
Co też on sobie myślał? Czyżby uważał, że sprowokowała Simona, że zaczęła go
uwodzid, a potem w ostatniej chwili zmieniła zdanie? Boże, jakże się mylił!
Oparła się w fotelu, zamknęła oczy, próbując w ten sposób odizolowad się od tych
dwojga. Nie chciała ich widzied, nie chciała patrzed im w twarz. Pragnęła się przed
nimi ukryd, by nie mogli zobaczyd jej oczu, by nie mogli przeniknąd do głębi jej
duszy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]