[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- I to wszystko? - Christi wyglądała na zawiedzioną.
- Wyobrażałam sobie, że co najmniej zaprosił cię na kolację.
- Czy to w ogóle jest możliwe? - zdziwiła się.
- Tak, biorąc pod uwagę nasze wyżywienie! - Christi pokazała w
uśmiechu piękne zęby. - Mógłby zaproponować wzięcie nas obu. Nie mam nic
przeciwko samodzielnemu robieniu śniadania i obiadu, ale byłoby przyjemnie
pojechać gdzieś na kolację.
- Podobno Fredericks poprosił agencję, żeby znalazła kucharza, zanim
powróci pani Scott - powiedziała sucho Dizzy.
- Wciąż uważam, że wujek Zach mógłby zaprosić nas na kolację -
rozmarzyła się Christi. - Czy sądzisz, że jeśli któraś z nas wyjdzie za mąż, to
będę mogła mówić do niego po prostu Zach"?
Po bezczelnych sugestiach przyjaciółki, które usłyszała poprzedniego
wieczoru, Dizzy była przygotowana na następne, więc odpowiedziała spokojnie.
- Gdy Zach i ja pobierzemy się, niebo będzie zielone!
- A więc - Christi pozostawała niewzruszona - nie będę mówić ciociu"
do mojej najlepszej przyjaciółki?
- Jesteś niepoprawna! - Dizzy pokręciła głową.
Czy naprawdę była gotowa związać swe życie z Zachem? Zanim
cokolwiek się zdarzy, musi odpowiedzieć sobie na to pytanie. A odpowiedzi nie
znała. Po prostu nie wiedziała.
Nigdy nie wierzyła, że znajdzie w życiu kogoś takiego jak Zach.
Początkowo przelotny fluid zmienił się, pogłębił jej sympatię i szacunek, i tę
wewnętrzną świadomość, która sprawiła, że Dizzy zadrżała. Matka musiała
kiedyś czuć to samo do ojca, i proszę, co stało się z tym związkiem! Dizzy bała
85
R S
się ryzyka, tego, że ulegnie bezwolnie uczuciu, choć tak naprawdę to obawiała
się bardzo, że jest już za pózno na miłość!
- Czyż to nie wspaniały pomysł? - oznajmiła Christi patrząc na nich
wyczekująco.
Kucharz-zastępca wprawdzie przybył do zamku tego samego popołudnia,
ale Christi wciąż trzymała się swego pomysłu i wymogła na wuju, żeby zabrał je
na kolację. Wprawdzie Dizzy trudno było zejść szerokimi schodami, aby znów
spotkać Zacha po ich porannej rozmowie, lecz szczebiotanie Christi pomogło
ukryć niezręczność tej chwili. Cała trójka gawędziła swobodnie jadąc do
restauracji.
Dizzy siedziała przy stoliku naprzeciwko Zacha i spoglądała na jego ręce.
Nie mogła patrzeć mu w oczy, bo gorąco oblewało jej policzki. Patrzył na nią
bez przerwy. Jego ręce były szczupłe i mocne, pokryte krótkimi złocistymi
włosami.
Christi nie robiła nic, co zmuszałoby ich do bycia razem, jedynie
ułatwiała im to. Tego właśnie Dizzy potrzebowała najbardziej, by nareszcie
utwierdzić się w swoich uczuciach, więc była wdzięczna przyjaciółce za takt.
Była to przyjemna przytulna restauracja z małymi stolikami stojącymi w
osobnych gabinetach. Przyćmione światło, coś w rodzaju miejsca wybranego dla
zakochanych, żeby mogli patrzeć na siebie przez stolik i aby ich oczy bez
przeszkód mogły mówić o miłości. Nasza trójka była tu trochę nie na miejscu -
samotny mężczyzna z dwiema młodymi i pięknymi kobietami.
Zach znakomicie wyglądał w swoim brązowym garniturze, który leżał na
nim znacznie lepiej niż wszystko, w czym dotąd oglądała go Dizzy, na szyi miał
starannie zawiązany krawat. Włosy, wciąż jeszcze wilgotne po niedawnej
kąpieli, uformowały się w piękną falę na czołem. Dizzy stwierdziła ze strachem,
że w tym mężczyznie wszystko jej się podoba.
86
R S
Tego wieczoru Dizzy miała na sobie jedyną wieczorową sukienkę, jaką
woziła ze sobą, zieloną, tak dobrze podkreślającą kolor jej oczu, że niemal
świeciły własnym światłem. Kiedy wcześniej schodziła na dół, oczy Zacha
obserwującego tę scenę powiedziały jej, że jest dla niego kobietą w każdym
calu, kobietą, której bardzo pożądał. Włosy swobodnie spięła na czubku głowy,
co nadawało jej wyrafinowany wygląd. Zach i to także zauważył.
W jego oczach błysnęło ciepłe światełko. Wzrok jego przeszywał ją na
wskroś i nagle wydało się im, że są w tej sali tylko we dwójkę, dwoje
kochanków, którzy o swych uczuciach mówią do siebie bez słów. Oczy Zacha
mówiły, że pragnie jej, a ona bardzo się bała, że jej oczy mówią to samo! A
przecież wciąż nie była na to przygotowana. Rozejrzała się.
- Jest tu bardzo miło - potwierdziła słowa Christi sprzed kilku minut. -
Czy często tu przychodzisz, Zachu? - spytała.
- Niestety, nie byłem tu nigdy przedtem. - Wzruszył ramionami, a w jego
spojrzeniu ciągle malowało się to samo uczucie.
- Wujek Zach nie prowadzi towarzyskiego życia, prawda? - zapytała
Christi.
Dizzy posłała przyjaciółce ostrzegawcze spojrzenie, zgadując, że Christi
próbuje zmusić Zacha do wyznania, że nie jest z nikim związany. Nie znała go
dobrze, lecz była pewna, że poprzedniej nocy nie całowałby jej w taki sposób,
gdyby w jego życiu była jakaś inna kobieta.
- To przez moją pracę, wciąż jestem zajęty - stwierdził wymijająco. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]