[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poczuła jego spojrzenie i odnalazła go swymi zielonymi oczami.
Przez chwilę patrzyli na siebie ponad głowami innych.
Tego rodzaju przyjęcia, hałaśliwe z racji muzyki i wulgarne
przez wzgląd na tematy, jakie zaproszeni goście poruszali w
rozmowie, interesując się wyłącznie tym, kto kogo zdradził, kto co
kupił i kto gdzie wyjechał na wypoczynek, należały do imprez,
którymi Diana wręcz się brzydziła. Tym razem przyszła tu wyłącznie
na prośbę Charlesa. Oxley owi bowiem bardzo zależało na tym, aby
zaprezentowała jego najnowszą kreację. Była tu więc w ramach
swoich obowiązków zawodowych.
To właśnie ta niezwykła suknia, czerwona u góry stanika, a
potem coraz jaśniejsza aż do pomarańczowego rąbka spódnicy,
sprawiła, że Reece dostrzegł Dianę natychmiast, będąc jeszcze w
drzwiach. Przeprosił Chrisa i Maddy, którzy przyszli tu razem z nim, i
ruszył w kierunku modelki. Gdy lawirując między gośćmi dotarł
wreszcie do niej, jego twarz nie wyrażała radości. Przeciwnie,
zasnuwała ją gradowa chmura gniewu.
-Czy Oxleya i ciebie coś łączy? - zadał pytanie, którego najmniej
się spodziewała.
Zdołała opanować zdumienie.
98
anula
ous
l
a
and
c
s
-Tak, łączy nas wzajemny szacunek dla profesjonalizmu partnera
- odparła zimno, rzucając krótkie Spojrzenie w kierunku Charlesa,
pogrążonego w tej chwili w rozmowie z jakąś potencjalną klientką.
- A poza tym? - nalegał, nie zdając sobie sprawy, że zaczyna być
śmieszny.
-Lubię dla niego pracować. Dobrze się czuję w jego sukienkach.
Ta, w której mnie widzisz, jest również na pokaz i do sprzedania.
Musiała tak odpowiadać, musiała od czasu do czasu dodawać do
octu łyżeczkę Cukru, jeżeli chciała osiągnąć zamierzony cel.
- Doprawdy? - Zadał to pytanie jedynie po to, aby zamaskować
nim własną niepewność.
- Zaufaj mi - odparła, pozwalając sobie na uśmiech. - Czy to
Maddy stoi tam z Chrisem?
Podążył oczami za jej spojrzeniem.
-Tak. Stosunki między nimi poprawiły się, więc trzymaj się od
nich z daleka! - rzekł ostrzegawczym tonem.
A więc Chris nie powiedział mu, pomyślała Diana. Nadal
odgrywał się na ojcu za jego ingerencję w ich związek.
Uśmiechnęła się. Reece zauważył, że szminka, którą miała
pomalowane usta, harmonizuje kolorem z górą jej sukienki.
- Nie mogę udawać, że ja i Chris się nie znamy. Jest tu wiele
osób, które słyszały co nieco o naszej przyjazni.
- Nie mówię, żebyś traktowała go jak obcego. Rzecz w tym,
żebyś nie kokietowała go na oczach Maddy.
99
anula
ous
l
a
and
c
s
Diana uważniej spojrzała na dziewczynę. Madeleine była młodą
i, wydawało się, bardzo opanowaną osóbką. Wysoka, szczupła, jasna,
nosiła swoją czarną sukienkę z młodzieńczym wdziękiem. W ogóle
sporo w niej było dziewczęcości, która nie przełamała się jeszcze w
kobiecość. Proste, sięgające ramion włosy podkreślały jeszcze ten jej
niewinny wygląd licealistki, licealistki, która jednak mimo całej swej
niewinności nie wydawała się bezbronna.
Reece, oczywiście, mógł troszczyć się o tę dziewczynę, jednak
Diana była przeświadczona, że chodzi mu przede wszystkim o samego
siebie.
- Maddy stwarza wrażenie dziewczyny, która sama potrafi się
obronić - powiedziała, przenosząc wzrok na swego towarzysza.
Teraz dopiero zauważyła zmiany, jakie przez ten ostatni tydzień
zaszły na jego twarzy. Była to twarz człowieka postarzałego o
dobrych kilka lat. Czy z jej powodu? Miała nadzieję, że tak.
- Jestem tego samego zdania - zgodził się Reece. - Czy napijesz
się czegoś? - zapytał, zatrzymując gestem przechodzącego kelnera.
W kieliszkach, które ten niósł na tacy, musował i perlił się
szampan.
- Chętnie - odpowiedziała, chwytając kątem oka błysk triumfu
na twarzy Falcona.
Tak, łyżeczka cukru była teraz jak najbardziej wskazana.
Sięgnęli po kieliszki i sącząc chłodne wino, przesunęli się bliżej
ściany. Tam, trochę na uboczu, Chris flirtował z Madeleine, a czynił
to chyba z dużą wprawą, gdyż twarz dziewczyny zdawała się być
100
anula
ous
l
a
and
c
s
rozświetlona od wewnątrz. Spotkanie stało się nieuchronne. I oto
okazało się, iż w ten flirt z narzeczoną Chris nie wkładał bynajmniej
całej swojej duszy. Kiedy bowiem Diana i Reece zbliżyli się, uścisnął
Boską i pocałował tak czule, jak gdyby byli w tym salonie sami. Ona
zaś, powodowana chwilowym kaprysem, nie ograniczyła w niczym
jego swobody, pamiętając, iż od czasu do czasu Reece musi wypić też
trochę octu. Co zaś się tyczy Madeleine...
- Tak się składa, że nie zaliczam się do zazdrośnic -
skomentowała Maddy ich pocałunek.
Diana spojrzała na dziewczynę z niekłamanym zaciekawieniem.
Mimo że pastelowa i delikatna, podczas gdy u jej matki przeważały
kolory żywe i zdecydowane, była bez wątpienia podobna do Babs
Carlton. Aączyły je nie tyle określone cechy fizyczne, co wyczuwalna
w aurze obu postaci inteligencja i mądrość. Reakcja na przywitanie
Chrisa i Diany stanowiła tego znamienne potwierdzenie. Większość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]