[ Pobierz całość w formacie PDF ]
władców prawdziwej Mocy wyruszyła na Ziemie Spustoszone, by zanieść Zwiatło na
terytorium Wiecznego Mroku. Oby Władca Sztormów podarował im swój topór i włócznię!
A co mówią o tym wszystkim mieszkańcy skalistych wybrzeży? spytał Kupiec
Mistrz.
Niewiele. Te tereny zawsze roiły się od rozbójników i jeśli pożre ich Ciemność, tym
lepiej dla wszystkich zainteresowanych.
Ciemność nie pożera swoich ofiar, ale wzywa je do siebie lub nimi kieruje
sprostowała Znieżynka i choć powiedziała to cicho, w wielkiej sali nagle zapadło głuche
milczenie, ucichły wszystkie szepty. Stanica Howell... Czarownica urwała. Na jej
twarzy malował się niepohamowany wstręt. Zdumiało to Turslę, która nigdy nie
przypuszczała, że spokojna zwykle władczyni Mocy straci panowanie nad sobą. Stanica
Howell nie jest twierdzą ani kresową forteczką, lecz skarbnicą starożytnej wiedzy podjęła
Znieżynka. A jeśli tamtejsi magowie znalezli dawno zapomniane, niebezpieczne zapiski,
jak w Lormcie po Wielkim Poruszeniu? Czy słyszałeś coś o wyprawie na pomoc? .
Nie, pani. Mówi się o podróży sług Zwiatła na zachód. Spotkany w Quyath kupiec
dodał, że są to prawdziwi władcy Mocy i że idą tropem Ciemności.
Tak jak my powinniśmy pójść powiedziała powoli Znieżynka.
Pani, słyszałaś, co wszyscy nasi ludzie mówią o tundrze odparł Kupiec Mistrz.
Czy możesz wezwać armię, która zapewni ci bezpieczeństwo?
Lekki uśmiech wykrzywił usta Czarownicy.
Naczelniku, każdy człowiek ma jakiś cel w życiu. Ja i moi towarzysze musimy
wykonać zadanie, które nam zlecono. Rozwarła nagle dłoń i jej Klejnot rozjarzył się na
chwilę. Porozmawiam teraz z moimi siostrami, a potem czeka nas dużo pracy.
Wstała i odeszła. Jakieś małe, porośnięte futrem stworzonko stoczyło się z poduszki na
podłogę i podreptało ze Znieżynką. Inquit również poszła w jej ślady. Tursla, choć nie była
władczynią Mocy, poczuła, że musi się przyłączyć do Czarownicy i szamanki.
Po powrocie właścicieli przybysze musieli opuścić ich domy. Nikt jednak nie pojawił się
w tym, który zajmowały Znieżynka z Inquit. Czarownica właśnie tam się teraz kierowała.
Kiedy znalazły się w większej izbie, szamanka podeszła do ogniska i rzuciła na rozżarzone
węgle garść proszku, który wyjęła z wewnętrznej kieszeni kaftana. Tursla już dawno się
domyślała, że jest tam takich schowków co najmniej kilka.
Węgle rozpaliły się zielonym płomieniem i w pomieszczeniu rozszedł się mocny zapach
cienkich jak igły liści drzew, które rosły tylko na pomocy.
Znieżynka nachyliła głowę i wciągnęła w płuca tę woń, a potem usiadła na zasłanej
poduszkami ławie przy ścianie pokoju. Kankil skuliła się obok Czarownicy, nie odrywając
oczu od jej twarzy. Tursla znalazła spokojny kącik jak najdalej od Znieżynki, by jej nie
przeszkadzać. Inquit zaś ulokowała się przy ognisku, skrzyżowała nogi i kołysała się z
zamkniętymi oczami. Pózniej szamanka znieruchomiała; na pewno wpadła w trans.
Tursla opuściła powieki. Nie była śpiąca, ale czuła, że musi zapomnieć o otaczającym ją
świecie. W jej pamięci ożyło wspomnienie nocy, kiedy się obudziła do nowego życia i przez
jakiś czas tworzyła jedną istotę z Piaskową Siostrą.
Pląsała znów na czerwonawym piasku, tym razem jednak w konkretnym celu. Jak każda
torańska panna znająca wprowadzone przez Yolta obyczaje wiedziała, że jedne kroki
wzmacniają, a drugie niszczą zwiewną tkankę czarów. Taki krok potem inny zwrot w
przeciwną stronę. Najpierw trzy, a następnie dziewięć. Zapamiętała wszystkie zawiłości tego
tańca. Przeczuwała, że będzie jej potrzebny w przyszłości. Odtańczyła go dwukrotnie.
Piaskowa Siostra nie przyszła. Tursla musi więc działać sama. Czuła jednak troskę Xactol
otulającą ją jak ciepły płaszcz w chłodny dzień.
Niech tak się stanie.
Toranka otworzyła oczy. Umie już wszystko, czego pragnęła się nauczyć. Znieżynka
usiadła, opierając się o poduszkę. Jak zwykle osłabił j ą wypływ Mocy.
Inquit powoli odwróciła głowę. Powieki ciążyły jej tak bardzo, jakby próbowała się
obudzić z głębokiego snu.
Niech tak się stanie powtórzyła za Znieżynką. 1 to wkrótce. Ciemność wyczuwa,
że władamy Mocą, ale jak dotąd pokonywała takich jak my. Zniszczyła statek i jego załogę,
zamieniła sulkarskie obozowiska w śmierdzące jamy. Im dłużej trwamy w bezczynności, tym
ona staje się silniejsza. Kapitan Stymir miał rację: płytka znaleziona przez Hessara w
wypływającym spod lodowca strumieniu jest kluczem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]