[ Pobierz całość w formacie PDF ]
randki, ale poważnie się zalecał z manierami hiszpańskiego barona,
opowiadając o naszej wspólnej przyszłości i tak dalej. A wszystko po
to, żeby zebrać dowody pozwalające zamknąć moją najlepszą
przyjaciółkę w więzieniu. Właściwie jej ojca. Człowieka, którego
bardzo lubiłam. Był dla mnie jak ktoś z mojej własnej rodziny.
Mieszkałam w jego domu, jadłam przy jego stole, on mi płacił za
pracę.
- Czy zasługiwał na to, żeby pójść do więzienia? - spytał Jarod,
chcąc dotrzeć do istoty sprawy.
- Nie o to teraz chodzi - odpowiedziała ze złością.
- Gus wcale nie otwierał żadnego studia video. Tylko założył
podsłuch u ojca mojej przyjaciółki. Był szpiclem. A kiedy nie
podsłuchiwał, to ze mnie wyciągał informacje na temat rodziny
Sandy. O, świetnie umiał wydobyć ze mnie wszystko i to w okresie,
kiedy mieszkając u nich wiedziałam, co tam się dzieje.
- Ale czy ojciec twojej Sandy zasługiwał na pójście do
więzienia? - powtórzył pytanie.
- Może i zasługiwał - odparła z niechęcią. Nie zrezygnowała
jednakże z dalszego oskarżania Gusa. Chwilowo tylko wyjaśniała
kwestię poruszoną przez Jaroda. - Ojciec Sandy miał kontrakt na druk
biletów na mistrzostwa rugby. Drukował trochę za dużo tych biletów.
84
RS
To prawda. Chodziło o spore pieniądze. Niektóre z tych ekstra biletów
sprzedawano po tysiąc dolarów...
- Dość skromnie to pani określa sporymi pieniędzmi. Chodziło o
parę milionów dolarów. Ile lat dostał ojciec pani przyjaciółki?
- Nic nie dostał, bo umarł przed końcem procesu. Na atak serca.
Został upokorzony i zrujnowany. Rodzina wszystko straciła.
Dosłownie wszystko. Firmę, dom, w którym mieszkali od trzydziestu
lat... Matka Sandy dostała wylewu krwi do mózgu. Nigdy już nie była
sobą. To straszne!
Wpatrzyła się tępo w ogień. Jarod milczał.
Sandy nigdy mi tego nie wybaczyła - ciągnęła po chwili Laura. -
Od tamtego wydarzenia nie odezwała się do mnie ani słowem. Cała
ich rodzina odwróciła się do mnie plecami. Trudno mi mieć do nich
pretensję. Zbyt wiele opowiadałam... Gusowi. Nie tylko ich
zawiodłam, ale i zdradziłam siebie. - Spojrzała bezradnie na Jaroda. -
Czasami, zwłaszcza od śmierci mojego ojca i wypadku Tima,
poważnie się zastanawiam, czy to nie kara za to, co zrobiłam mojej
Sandy. Od chwili ucieczki Tima dużo o tym myślałam. Może dlatego
tak się stało, że uczyniłam tyle złego innym?
- Tak nie wolno myśleć - powiedział surowo Jarod.
- Wiem, wszystko to wiem. Niedobrze jest tak myśleć. To
przynosi złe skutki. Ale czasami...
- Lauro, posłuchaj mnie uważnie. Tamten człowiek był winny
przestępstwa. Jeśli ucierpiała jego rodzina, to on za to odpowiada. Gus
miał zadanie jako policjant...
85
-Proszę przestać. Dość! Mówi pan tak, jak on. Opowiadał mi
niezliczoną ilość razy, iż miał zadanie do wykonania. Do tego mówił
to z satysfakcją, że je dobrze wykonał. Nigdy, przenigdy mu nie
wybaczę.
- Nawet wówczas, jeśli ocali pani brata? Zawahała się. Ich
spojrzenia się spotkały.
- To pan uratuje mojego brata!
- Gdyby nie Gus, toby mnie tu nie było - zaprotestował.
Miała ochotę odpowiedzieć: ani mnie, ani ciebie, drogi Jarodzie,
nie byłoby teraz w tych dziewiczych górach. Nas obojga - razem.
- Nic, absolutnie nic nie wznieci na nowo mojego uczucia do
tego człowieka. To było złudzenie. Zafascynowanie błyskotką. Byłam
głupia, straszliwie głupia!
- I z tego powodu najbardziej pani cierpi? %7łe była pani głupia?
Może tego właśnie nie jest pani zdolna sama sobie wybaczyć?
To, co teraz powiedział, było bardzo bliskie prawdy. Ale on
jeszcze wszystkiego nie rozumie. Spróbuje mu wytłumaczyć.
- Przez całe życie szukałam. Czekałam... - zaczęła z lekkim
wahaniem, jakby wyznawała wstydliwą tajemnicę. - Czekałam na
kogoś specjalnego. Niepodobnego do innych mężczyzn. Trudno mi
było wyobrazić go sobie, ale o nim marzyłam i powtarzałam: Znajdę
cię, spotkam. Któregoś dnia..." - Westchnęła ciężko. - Nie
wyobrażałam sobie ani jego sylwetki, ani twarzy. Wiedziałam jednak,
że będzie odważny, silny. I szlachetny. %7łe będzie miał to
nadzwyczajne poczucie humoru, jakie miał mój ojciec. I właśnie w
86
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]