[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miły, a ona na niego warczy. Wszystko ich różniło: pochodzenie, pozycja społeczna...
Gdyby Damaris poślubiła mężczyznę, którego rodzice dla niej wybrali, wówczas
Sara wychowałaby się w świecie podobnym do tego, w jakim dorastał Nikos. Ale Dama-
ris sprzeciwiła się woli rodziców. Wyjechała z Grecji. Mąż ją porzucił. Została sama z
dzieckiem. Nie miała studiów, wykonywała byle jaką pracę. W domu zawsze brakowało
pieniędzy, ale nie brakowało miłości.
Tęskniła za matką. Opuszczając rodzinne strony, Damaris Andropolous nie sądziła,
że będzie wiodła tak ciężkie życie. Kiedy Sara zaczęła lepiej zarabiać i kupiła ładne
mieszkanie, które zapełniła wygodnymi meblami, matka była już zbyt chora, aby się nim
długo cieszyć.
%7łycie nie zawsze układa się tak, jak byśmy chcieli. Sara miała tego pełną świado-
mość. Była sama na świecie, nie licząc babki, której nigdy nie widziała. Nie spodziewała
się, że starsza pani przyjmie ją z otwartymi ramionami. Po prostu zamierzała wręczyć
Eleani list i wrócić do Londynu. Grecja stanowiła miłą odmianę, ale w Londynie są jej
przyjaciele i jej dom.
Wkrótce zjawił się Stefano z jeszcze jednym załogantem. Obaj dzwigali torby z
jedzeniem. Sara przeszła do kuchni, żeby wstawić produkty do szafek.
- Przypuszczalnie śniadania będziemy jeść na jachcie - poinformował ją Stefano - a
resztę posiłków z personelem na wyspie. Tak bywało w przeszłości.
- Opowiedz mi o wyspie - poprosiła Sara, chcąc poznać jak najwięcej szczegółów o
Konstantinosach.
R
L
T
- Jest bardzo ładna. Starsi państwo mieszkają w dużym domu. Pomieszczenia dla
służby też są przestronne. Podczas pobytu na wyspie jesteśmy na każde zawołanie Niko-
sa, ale on nigdy od nas niczego nie chce. Słowem możemy leżeć do góry brzuchem.
- Niezle - przyznała Sara. - Sądzisz, że będę potrzebna w kuchni? - Tak naprawdę
to chciała spytać o Eleani: gdzie i o jakiej porze najłatwiej ją spotkać.
- Nie - oznajmił Nikos, stając w drzwiach.
Sara odwróciła się zaskoczona.
- Dziadek zatrudnia znakomitego kucharza, więc tak jak powiedział Stefano, mo-
żesz leżeć do góry brzuchem. Mam nadzieję, że nie będziesz się nudzić.
- Tak myślę. Lubię pływać...
- Niedaleko od przystani jest kilka małych zatoczek. Nurkując tam, można zoba-
czyć mnóstwo kolorowych ryb.
Wyjmując jedzenie z toreb, Stefano strzygł uszami. Czy wiedział, że Sara nurko-
wała z Nikosem? Na wspomnienie tamtego dnia oblała się rumieńcem. Czyżby... Nie,
chyba byli zbyt daleko od jachtu, aby zauważono ich pocałunek.
- Chętnie się tam wybiorę - oznajmiła, świadoma obecności stewarda.
Czy Nikos zamierza wybrać się razem z nią? A może po jednej lekcji uważa, że
sama sobie poradzi? Nie bardzo miała ochotę nurkować z którymś z członków załogi.
Nikos oparł się o framugę. Czyżby skończył pracę?
- Potrzebujesz czegoś? - zapytała Sara.
- Nie. Tylko zastanawiam się, co będzie na kolację. Podobno będzie padać cały
wieczór, więc dziś nie odpłyniemy. - Zamilkł. - Pokład rufowy nie ma zadaszenia, czyli
może jednak zjemy na terenie ośrodka.
- Podczas deszczu zawsze jadamy w kajutach - oznajmił Stefano.
Nikos popatrzył na Sarę.
- Zatem przygotujesz coś? Nie będziemy musieli moknąć...
- Nie ma sprawy. - Ciekawa była, czy Nikos zasiądzie samotnie w jadalni, czy mo-
że zaprosi do towarzystwa kapitana.
- Może zjesz ze mną?
R
L
T
Sara zamarła, utkwiwszy spojrzenie w Nikosie. Stefano również znieruchomiał,
potem jak widz na meczu tenisowym zerknął to na Sarę, to na Nikosa, i znów na Sarę.
Serce zabiło jej gwałtownie.
- Chętnie, dziękuję - odparła.
Skinąwszy głową, Nikos oddalił się korytarzem.
- Coś mi się zdaje, że kucharza, którego zastępuję, Nikos rzadko zaprasza do
wspólnej kolacji - powiedziała Sara, spoglądając pytająco na stewarda.
- No cóż, Paul nie jest piękną kobietą. Sara roześmiała się nerwowo.
- Ja też nie, ale dziękuję za komplement. Hm, chyba zrobię jagnięcinę. Zeszłym
razem bardzo mu smakowała.
- Jemu wszystko smakuje - stwierdził Nikos, składając pustą torbę.
- Długo go znasz?
- Pracuję w ośrodku od sześciu lat. Na Cassandrze" pływam od pięciu. Ale czy
znam? Tego bym nie powiedział.
Sara domyśliła się, że zaproszenia na wspólną kolację też nigdy nie dostał. Swoją
drogą nie wiedziała, co o tym sądzić. Przyjazń z szefem może sprawić, że reszta załogi
będzie trzymać się od niej na dystans. A przecież pracowała z tymi ludzmi. Nie chciała
wzbudzać złych emocji.
Zastanawiał się, czy nie popełnił błędu. Stał przy oknie, czekając, aż Stefano przy-
niesie kolację. Za moment przyjdzie też Sara. Nigdy dotąd nie zapraszał nikogo z załogi
do wspólnego posiłku, nawet kapitana.
To znaczy wielokrotnie jadał z kapitanem na mostku, czasem z załogą na pokładzie
rufowym, ale żadnemu z pracowników nie proponował wspólnego posiłku w jadalni.
Na wyspie nie zamierzał siedzieć zbyt długo. W ośrodku czekała na niego praca. Z
drugiej strony od paru tygodni nie widział się z dziadkiem i chciał spędzić z nim kilka
dni. Spiros z Eleani zawsze go chętnie gościli, a z wyspą wiązały się jego najlepsze
wspomnienia. Pamiętał, jak łaził po skałach, jak uczył się nurkować i żeglować. Stale też
miał przed oczami kochający uśmiech swojej babki. Eleani, druga żona Spirosa, była
równie ciepła i serdeczna. Gdzie dziadek znajduje tak wspaniałe kobiety?
R
L
T
Kiedyś Nikos myślał, że poślubi Arianę i razem się zestarzeją. Bardzo się zawiódł.
Od tamtej pory przestał wierzyć kobietom. Owszem, umawiał się na randki, ale dopiero
kiedy spotkał Ginę, zaczął ponownie rozważać kwestię małżeństwa. A potem spotkał
Sarę...
W niczym nie pasowała do jego wizerunku żony. Brakowało jej... czego? Nie bar-
dzo wiedział. Zastanawiał się, na czym jej zależy. Na karierze? Na pracy w renomowanej
restauracji? Czy na pieniądzach i luksusowym życiu?
- Kolacja - rzekł Stefano, wnosząc tacę.
Chwilę pózniej w jadalni pojawiła się Sara. Policzki miała lekko zarumienione od
żaru panującego w kuchni. Przebrała się: służbowy strój zamieniła na prostą sukienkę.
Usiedli do stołu. Kiedy zostali sami, Nikos nalał wina do kieliszków.
- Greckie.
Sara wypiła łyk.
- Doskonałe. A więc przemyślałeś sprawę greckich win?
- W ośrodku zawsze mamy kilka miejscowych gatunków, ale może rozszerzymy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]