[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Indy popatrzy³ z wyScie³anego krzes³a w k¹cie pokoju. Na jego
kolanach spoczywa³ notatnik z wypisan¹ kombinacj¹ liter i liczb,
które Mara poda³a Shannonowi. By³a ju¿ po³owa ranka i poczu³ siê
na tyle dobrze, ¿eby wyjSæ z ³Ã³¿ka, chocia¿ nadal cierpia³ na powra-
caj¹ce bóle g³owy. Wci¹¿ brakowa³o jakiegokolwiek Sladu po Ma-
rze, a Indy zosta³ tylko z jej zaszyfrowan¹ wiadomoSci¹.
Pewnie po to, ¿eby ³atwiej by³o nieSæ mokre naczynie, kiedy
wype³niono je wod¹.
Mo¿e. Ale kilka lat temu przebywa³ tu jakiS facet z muzeum hi-
storii naturalnej i on s¹dzi³, ¿e tak wyrabiali te naczynia, ¿eby wygl¹da³y
jak plecione koszyki. Wiesz, ja i Wetherill znalexliSmy mnóstwo rzeczy,
nale¿¹cych do ludu Wyplataczy Koszyków, którzy mieszkali tutaj pierwsi.
Mo¿e wiêc Anasazi s¹dzili, ¿e gliniane naczynia by³y bardziej praktycz-
ne, ale woleli wygl¹d starych koszyków. Wiesz, co mam na mySli?
Taak, rozumiem, Smitty. Indy zastanawia³ siê, czy Smitty
rzeczywiScie robi³ to wszystko, o czym opowiada³. Mo¿e pracowa³
z Wetherillem, a mo¿e wcale nie. Ale to, co drêczy³o go najbardziej
w Smittym, to jego niefrasobliwe nastawienie do znikniêcia córki.
JeSli nawet siê o ni¹ martwi³, nie pokazywa³ tego. Jest jednak coS,
czego nie pojmujê, Smitty. Nie wydajesz siê za bardzo zmartwiony
Mar¹. Dlaczego jej nie szukasz?
Smitty od³o¿y³ naczynie do gablotki i podszed³ do Indy ego z za-
ciSniêtymi piêSciami.
Powiedz mi, gdzie mam szukaæ. Jestem gotów pójSæ. To ja
odpowiada³em na pytania policji, kiedy ty le¿a³eS na górze i drzema-
³eS. Zrobi³em wszystko, co mog³em. Ca³y czas robiê, co tylko mogê,
a ona i tak nie traktuje mnie jak córka.
Przepraszam. To tylko... Indy postuka³ o³Ã³wkiem w notat-
nik. Nie idzie mi zbyt prêdko z tym czymS, a nienawidzê tak sie-
dzieæ bezczynnie.
Chcia³bym pomóc z t¹ ³amig³Ã³wk¹, ale te litery i liczby nic mi
nie mówi¹, a jeSli chodzi o bezczynne siedzenie, to równie¿ nie dla
mnie. Gdyby to wszystko siê nie wydarzy³o, szwenda³bym siê teraz
po kanionie. Tam w³aSnie jest moje ¿ycie.
Chcia³bym tam byæ z tob¹. Przy okazji, co wiesz o rogu jed-
noro¿ca?
Smitty znowu skierowa³ uwagê na szklan¹ gablotkê i wydawa³
siê studiowaæ kolekcjê artefaktów.
90
O czym ty mówisz?
O to w³aSnie chodzi³o Walcottowi, wedle s³Ã³w Mary.
Tak mówi³a? Nikt mi o tym nie powiedzia³. Stary poszuki-
wacz z³ota zaszura³ nogami. Wiedzia³ coS.
No, Smitty. O co tu chodzi?
Nic nie wiem o ¿adnych jednoro¿cach.
A mo¿e róg mastodonta?
Có¿, mia³em kiedyS laskê zrobion¹ z koSci s³oniowej. £adna
rzecz ze srebrnym okuciem i piêknym srebrnym uchwytem. Matka
Mary nazywa³a to rogiem jednoro¿ca. Nie widzia³em, z czyjego ³ba
zosta³o to zdjête, wiêc nie mogê z pewnoSci¹ stwierdziæ, z czego by³o.
Zostawi³a to tutaj, gdy uciek³a z córk¹.
Jak wygl¹da³o?
KoSæ s³oniowa, prosta i jakby skrêcona.
Co masz na mySli, mówi¹c: skrêcona?
Wygl¹da³o jak kawa³ek koSci s³oniowej, który zrobi³ siê miêk-
ki i ktoS go skrêci³, jakby wy¿yma³ rêcznik.
Jak mia³ dok³adnie wygl¹daæ mityczny róg jednoro¿ca?
Czy Mara ma go teraz?
Stary wzruszy³ ramionami.
Nie wiem. JeSli nawet, to nic mi o tym nie powiedzia³a.
A co siê z tym sta³o?
Smitty machn¹³ rêk¹, a na jego twarzy pojawi³ siê grymas.
Och, lata temu, kiedy jeszcze pi³em, zastawi³em go w lombar-
dzie w faktorii. Potrzebowa³em pieniêdzy. Poza tym Rosie chcia³a,
¿ebym siê go pozby³. MySla³a, ¿e ta rzecz ma coS wspólnego z moim
piciem.
Jak mog³aby mieæ?
Smitty zaSmia³ siê.
Nie pytaj mnie. Ona jest po prostu przes¹dna. Zreszt¹, nigdy
ju¿ póxniej tego nie widzia³em.
Czy Mara mog³aby to dostaæ w swoje rêce?
Nie, spyta³em o to kiedyS Neddie ego, jakieS kilka lat temu.
To facet, który prowadzi lombard. Powiedzia³, ¿e jakiS stary, nie znany
mu Indianin, przyszed³ i odkupi³ to od niego.
Mo¿e on jednak wie, kim by³ ten Indianin zasugerowa³ Indy.
Nie ma ¿adnych przeszkód, ¿ebySmy poszli i sprawdzili, co
Neddie pamiêta.
Indy by³ gotów wyjSæ z domu. Ból g³owy zmieni³ siê w têpe pul-
sowanie, chyba ¿e obraca³ ni¹ zbyt szybko.
91
Dobry pomys³. Mo¿emy te¿ sprawdziæ, co zabiera Jackowi tyle
czasu. Shannon uda³ siê do faktorii, aby kupiæ mas³o, które zast¹-
pi³oby smalec Smitty ego, oraz kilka innych rzeczy. Nie by³o go ju¿
od ponad godziny.
Popatrzy³ jeszcze raz na wiadomoSæ od Mary i wsta³. To nie mia³o
¿adnego sensu.
Faktoria stanowi³a kombinacjê sklepu tekstylnego, spo¿ywcze-
go, salonu mody i lombardu. Mo¿na by³o tutaj kupiæ dwudziestoki-
logramowy worek m¹ki, czarny, wysoki kapelusz z p³askim rondem,
taki jakie nosili Navajo, albo nawet bransoletkê z turkusu i srebra.
Ale Indy wszed³ do faktorii i jego uwagê natychmiast przyci¹gnê³a
tylna czêSæ sklepu i xród³o straszliwego, og³uszaj¹cego harmidru.
Ruszy³ przez t³um najwyraxniej g³uchych s³uchaczy i dostrzeg³ Shan-
nona, jak gra³ na saksofonie w towarzystwie pomarszczonego Mu-
rzyna, dmuchaj¹cego w dudy. W rezultacie s³ychaæ by³o okropn¹
kakofoniê, która brzmia³a jak melodia marszowa dla armii zmierza-
j¹cej do piek³a.
Mo¿e nie by³o to a¿ takie z³e. Mo¿e to po prostu jego g³owa.
Pulsowanie rozpoczê³o siê na nowo.
Co o tym s¹dzisz? krzykn¹³ mu do ucha jakiS g³os. Indy od-
wróci³ siê i zobaczy³ Smitty ego, szczerz¹cego zêby i wskazuj¹cego
palcem na Shannona i starszego mê¿czyznê.
Nigdy jeszcze nie s³ysza³em czegoS takiego.
Indy uchwyci³ wzrok Shannona i zrobi³ kwaSn¹ minê. Shannon
mrugn¹³, po czym zamacha³ rêk¹, jak dyrygent, który koñczy przed-
stawienie. Staruszek kontynuowa³ jeszcze trochê po sygnale, zagra³
kilka ostatnich piskliwych nut i przerwa³.
Smitty zaklaska³ i kilkunastu ludzi podjê³o aplauz. Shannon uk³o-
ni³ siê w bardzo teatralnym stylu, a starszy cz³owiek zaSmia³ siê.
Nie wiedzia³em, ¿e potrafisz graæ na saksofonie, Jack po-
wiedzia³ Indy, gdy przesuwa³ siê do przodu.
MySlê, ¿e umiem zagraæ kilka nut. Musisz czuæ siê naprawdê
dobrze, jeSli mog³eS s³uchaæ tej muzyki.
Taak, trochê lepiej. Kim jest twój kumpel?
To Neddie Watson. Prowadzi lombard, tutaj w faktorii.
Ach, wiêc to pan jest Neddie Indy potrz¹sn¹³ rêkê Murzyna,
gdy Shannon przedstawi³ go Watsonowi. Gdzie nauczy³ siê pan
graæ na dudach?
92
Watson od³o¿y³ instrument na krzes³o, podczas gdy Shannon
wk³ada³ saksofon do pud³a.
No có¿, nadal siê uczê. Ten instrument zosta³ tutaj zastawiony
w 1914 roku. Le¿a³ sobie przez szeSæ lat. Potem, gdy stuknê³a mi
osiemdziesi¹tka, pomySla³em, ¿e wezmê sobie te piszcza³ki i nauczê
siê na nich graæ. Mo¿e gdybym mia³ wtedy ten saksofon, wypróbo-
wa³bym go zamiast tego.
Jak pan wyl¹dowa³ w Bluff? spyta³ Indy.
O to w³aSnie zawsze wszyscy go pytaj¹ powiedzia³ Smitty,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]