[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wysiłek przyczyni się do stworzenia czegoś pozytywnego, co zjednoczy obie rodziny i
pozwoli Blake'owi żyć bez nienawiści, w zgodzie z wszystkimi krewnymi. Dzięki tobie
zrozumiałem, że nie da się zbudować niczego dobrego na nieszczęściu i nienawiści.
Ofiarowałaś mi swoją miłość i wsparcie bez żadnych warunków, a ja byłem zbyt głupi,
by to docenić. Widzisz, po porażce mojego małżeństwa wydawało mi się, że nie potrafię
dać szczęścia żadnej kobiecie. I że nadaję się tylko na bezdusznego rekina biznesu. Po-
gubiłem się, ale ty przez ostatnie kilka tygodni pokazałaś mi właściwą drogę. Chcę się
zmienić, dla ciebie, dla naszej miłości.
Po policzkach Rachel nadal płynęły łzy, lecz tym razem płakała ze szczęścia.
- Rachel Kincaid, czy wyjdziesz za mnie za mąż i uczynisz mnie najszczęśliwszym
człowiekiem świata? - Matt klęczał teraz u jej stóp i z niepokojem czekał na odpowiedź.
- Oczywiście, Matt, niczego w życiu bardziej nie pragnęłam. Tak. - Serce Rachel
biło tak szybko, że prawie zabrakło jej tchu. Gdy w dłoni Matta ujrzała aksamitne rubi-
nowe pudełeczko, nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Czy zechcesz przyjąć ten pierścionek?
Rachel bez słowa wsunęła na swój palec przepiękny platynowy pierścionek z ró-
żowym brylantem otoczonym czarnymi perłami.
- Jest po prostu idealny. Dziękuję, Matt.
- Zrobiłem go z myślą o tobie. - Matt po raz drugi tego wieczoru sięgnął po Rachel,
która tym razem nie opierała się i pozwoliła, by połączyła ich nie tylko namiętność, ale i
miłość, jasna i niezniszczalna niczym różowy diament na jej palcu.
EPILOG
- Wyglądasz olśniewająco. - Kim uśmiechnęła się ciepło do Rachel, która z niedo-
wierzaniem spoglądała na swe odbicie w lustrze.
- Przepięknie. - Danielle, główna projektantka w House of Hammond, pomagała
przyszłej pannie młodej dopasować wszystkie szczegóły jej wyglądu do bajecznie pięk-
nej sukni ślubnej.
Rachel postanowiła zrezygnować z tradycyjnej bieli na rzecz bladoróżowej organ-
dyny połyskującej niczym diament, który dwa tygodnie temu Matt ofiarował jej na do-
wód swej miłości. Od tamtego momentu jej życie przypominało bajkę. Czuła się jak
Kopciuszek, który szykował się do balu, tyle że piękna suknia miała nigdy nie zamienić
się w łachmany. Wszystko działo się naprawdę i przyprawiało Rachel o przyjemny za-
wrót głowy. Uśmiechnęła się do Kim i Danielle z wdzięcznością.
- Jestem szczęściarą.
Przyjaciółki zaśmiały się serdecznie.
- Ty? To Matt ma szczęście, że wreszcie przejrzał na oczy i zdołał cię zatrzymać. -
Kim nie miała wątpliwości, że Rachel maczała palce w cudownej przemianie zamknięte-
go w sobie mściciela w dawnego kochającego i radosnego Matta. Pukanie do drzwi prze-
rwało wesołe przekomarzania i do pokoju bez zaproszenia wparował uśmiechnięty od
ucha do ucha pan młody.
- Matt, nie wolno ci tu wchodzić! Pan młody nie powinien widzieć sukni ślubnej
przed ceremonią! To przynosi pecha. - Kim usiłowała wypchnąć go z powrotem na kory-
tarz, ale Matt okazał się uparty.
- Myślę, że wyczerpaliśmy już nasz limit pecha. Poza tym mam coś dla Rachel. -
Matt wyjął z kieszeni białe aksamitne pudełko. Podniósł wieczko i wysunął dłoń w kie-
runku Rachel. Na satynowej poduszeczce spoczywał wykonany z niezwykłą finezją na-
szyjnik z różowych diamentów Blackstone'ów. Kim i Rachel aż krzyknęły z zachwytu.
- O rany, to najpiękniejsza rzecz, jaką w życiu widziałam. Danielle, to twój projekt,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]