[ Pobierz całość w formacie PDF ]

-I chodziło im o ciebie?
- Chcieli mnie porwać dla okupu.
- Aha, a znasz kogoś z taką kasą? - zażartował Coltrain. - Zledzili
prawniczkę Jareda Camerona aż do księgarni - mruknęła, czując senność,
gdy napięcie minęło. - Myśleli, że łączy mnie z nim coś, co mogliby
98
RS
wykorzystać. W nowym magazynie finansowym jest jego zdjęcie na
okładce. On się tu ukrywa przed terrorystami z Ameryki Południowej,
którzy chcieli zniszczyć jego ropociąg.
- Atrakcje mieszkania w Jacobsville, w Teksasie - odpowiedział,
kończąc szycie. - Kiedy byłem dzieckiem, żyło się tu jak na końcu świata.
Nic się nie działo.
- Może on wyjedzie i wszystko będzie po staremu.
Sara siedziała na kanapce w pokoju lekarskim, kiedy wszedł Cash
Grier.
- Harley powiedział, że trzech mężczyzn zaatakowało cię w księgarni
- zaczął. - Wczoraj około południa trzech więzniów uciekło z więzienia w
Victorii. Zdaniem tamtejszego szefa policji byli Arabami.
- Tak. Byli w starym zniszczonym vanie. Zledzili prawniczkę Jareda
Camerona dzień wcześniej, kiedy do mnie przyszła. Myśleli, że jestem
kimś ważnym dla pana Camerona. Dobry żart!
Nie roześmiał się.
- Mówili coś?
- Tylko to, że jestem jakoś z nim związana. Koniecznie chcieli mieć
zakładniczkę.
- Czy któryś z nich cię zranił?
Sara opowiedziała mu wszystko pokrótce.
- To byk moja jedyna szansa. Ich było trzech. Zawsze mówiłeś, że to
nie wstyd uciekać, jeżeli nie ma się innych szans.
- To prawda. Myślę, że ich przeraziłaś.
- Chcesz mnie zatrudnić? - spytała złośliwie. - Nauczysz mnie
strzelać i następnym razem po prostu ich zabiję.
99
RS
- Poszukujemy samochodu - zapewnił ją Cash.
- Rzuca się w oczy - stwierdziła. - Naprawdę wrak.
- Jak się czujesz? - spytał Harley, zaglądając przez uchylone drzwi.
- Dobrze. Doktor Coltrain znów mnie zszył. W tym momencie
zadzwięczał radiotelefon.
- Grier - rzucił Cash do mikrofonu na ramieniu.
- Mamy ich - zameldował jego zastępca. - Zaraz ich przywieziemy.
- Już jadę. - Zwrócił się z uśmiechem do Sary: - Dobra robota. A ty
przestań się chlastać. Chyba jest paragraf na usiłowanie samobójstwa.
- Nigdy więcej. Obiecuję.
Mrugnął i wyszedł, a do maleńkiego pomieszczenia wszedł Harley i
wziął ją za rękę.
- Co za ulga widzieć cię w jednym kawałku. Uśmiechnęła się. Nie
tylko on odetchnął. Na korytarzu słychać było straszne zamieszanie, po
czym do pokoiku wkroczył Tony.
Tony popatrzył na Harleya, który trzymał Sarę za rękę.
- Słyszałem o tych trzech napastnikach. Zledzili Max, tak?
- Chyba tak - potwierdziła. - Ale skąd o niej wiedzieli?
- Na naszej stronie internetowej umieszczeni są wszyscy, którzy
pracują dla naszej korporacji - wyjaśnił. - Na pewno nasi niedoszli
porywacze posługują się internetem. Większość terrorystów tak robi.
Dobrze się czujesz? Co oni ci zrobili? - spytał, widząc zakrwawioną
bluzkę.
Znów opowiedziała swoją niewiarygodną historię.
- Ludzie Griera już ich zatrzymali.
Tony odetchnął. Spojrzał na Harleya.
100
RS
- Nie wyglądasz na rewolwerowca.
- Nigdy nie mam okazji ćwiczyć na żywych celach - zaśmiał się. -
Szkoda, że uciekli. - Harley spojrzał na zegarek. - Muszę lecieć.
- Zadzwoń do Dee i powiedz, że przyjdę, jak tylko doktor Coltrain
mnie wypuści.
- Akurat - mruknął Coltrain, który właśnie wszedł. Wydawało się, że
jego ruda czupryna płonie. - Pojedziesz do domu i położysz się na dwa dni
do łóżka. Zaczniesz zażywać antybiotyk. I nie powinnaś być sama.
- Przecież porywacze są już złapani.
- Saro, przecież wiesz, że nie o to mi chodzi.
- Nie będzie sama - zapewnił Tony. - Zawiozę ją do domu, wykupię
leki, a potem będę o nią dbał, póki nie wy-dobrzeje.
- Ale twój szef... - zaczęła Sara.
- Dzisiaj odchodzę - oznajmił, unikając jej wzroku. -Jeżeli mają
porywaczy, nie będzie mnie już potrzebował. Poza tym może sobie
wynająć kogoś innego. Jest bogaty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl